Strona Pamięci
Odszedł
Marian Zakrzewski
(17.04.1930 – 8-04-2025)
Musimy pogodzić się z faktem, że z naszej stoczniowej rodziny ubyła kolejna osoba.
Mariana poznałem na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku w trakcie budowy „paragrafowców" - statków z serii B 341 dla armatorów norweskich. Projekt ten postawił przed załogą Stoczni szczególne wysokie wymagania. W tym projekcie odpowiadałem ze automatykę siłowni. Jak mówiono wtedy prowadzenie tego projektu powierzono jednemu z najlepszych, najbardziej doświadczonych stoczniowych głównych inżynierów budowy. Marianowi Zakrzewskiego. W czasie codziennych kontaktów podziwiałem spokój i kompetencje Mariana przy pokonywaniu pojawiających się w czasie budowy serii tych statków wyzwań. Miałem wtedy także okazje posłuchać osobistych wspomnień o jego drodze do Stoczni. A droga była długa i skomplikowana. Urodziny na wschodnich kresach Rzeczpospolitej, wywózka wraz z rodziną w roku 1940 na Syberia, strata tam rodziców w roku 1941. Praktycznie samodzielny powrót do Polski w 1946 roku, nauka m.in. w Conradinum. studia na Wydziale Budowy Okrętów Politechniki Gdańskiej. I październik 1956 roku -początek pracy w Stoczni Gdańskiej. Kompetencje i pracowitość powodowały że Marian otrzymywał coraz bardziej odpowiedzialne zadania. Od 1961, jako główny inżynier m.in. odbudowuje po pożarze siłownię statku „Konopnicka", prowadzi wspomniane „paragrafowce" a także pierwsze projekty baz rybackich. Ostatecznie, w marcu 1978 roku zostaje kierownikiem Działu Eksportu. Zbytu i Kalkulacji Stoczni.
W tym czasie poznałem kolejne wcielenie Mariana. Przed jakąś ważną konferencja organizowaną w roku 1983 lub 1984 przez Stocznię wytypowani pracownicy Biura Projektowego mieli służyć jako przewodnicy dla gości, uczestników konferencji i oprowadzać ich po wydziałach produkcyjnych. Gdy okazało się że nasza wiedza nie jest wystarczająca dla tego celu Marian przeprowadził dla nas fachowe szkolenie. Okazało się że jest kwalifikowanym przewodnikiem PTTK. Do dziś pamiętam niektóre ciekawostki z tego szkolenia, przykładowo zadanie jakie spełniały „skrzynie z piaskiem" na pochylniach.
Trzeci raz nasze drogi skrzyżowały się w roku 1991. Po zakończeniu I kadencji Zarządu Stoczni Gdańskiej SA Marian przestał pełnić funkcje członka Zarządu oraz Dyrektora Handlowego Stoczni. Po przejęciu przeze mnie jego dotychczasowych obowiązków, jako wiceprezes Zarządu i dyrektor techniczno-handlowy Stoczni, zaproponowałem mu współprace w ramach Biura Handlowego Stoczni. Propozycje te przyjął a pracę wykonywał kompetentnie i z wielkim zaangażowanie przez blisko cztery kolejne lata. W roku 1994 nastąpiła kolejna zmiana ról - Marian został ponownie członkiem Zarządu Stoczni a ja jego podwładnym w Biurze Handlowym. Mimo że był to bardzo trudny okres dla Stoczni, zbliżało się bowiem widmo upadłości, niezależnie od tego jaka była między nami formalna zależność służbowa, relacja z Marianem była zawsze przykładna, pełna życzliwości i bezkonfliktowa.
Prace w Stoczni obaj zakończyliśmy w 1996 roku.
Marian, bardzo dziękuję za wspólne stoczniowe lata. Pozostaniesz na zawsze w mojej (i zapewne nie tylko mojej) życzliwej pamięci. Spoczywaj w pokoju....
Gdańsk, l0 kwietnie 2025 roku Andrzej Nawrocki
Spotkanie
stoczniowców z
41
Prezydentem Stanów Zjednoczonych
George`m Bush`em.
Dadeusz Deptała
Miałem okazję uczestniczyć w spotkaniu z 41 Prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki George`m Herbertem Walker`em Bush`em. Było to spotkanie prezydenta z gdańskimi stoczniowcami w dniu 11 lipca 1989 roku. Należało ono niewątpliwie do wydarzeń wyjątkowych. Wynikało to z tego, że część wizyty Prezydenta USA w naszym kraju odbywała się tuż przed historyczną II-ą bramą Stoczni Gdańskiej, przy Pomniku Poległych Stoczniowców bez udziału oficjalnych władz państwowych, czy władz wojewódzkich.Zenon Mirota – artysta fotografik, stoczniowiec, nasz kolega.
Odszedł Zenek Mirota, stoczniowy fotograf pracujący w stoczniowej pracowni fotograficznej od 1953 roku, człowiek któremu zawdzięczamy utrwalenie na taśmie filmowej wszystkich najważniejszych chwil i wydarzeń, jakie miały miejsce w Stoczni Gdańskiej w latach jej świetności, a także w latach jej upadku.
Z Zenonem Mirotą byłem najpierw w służbowym kontakcie, gdy jego pracownia fotograficzna została włączona w strukturę mojego Działu Analiz Społecznych i Humanizacji Pracy jaki powstał w 1973 roku, a potem w serdecznych i przyjacielskich relacjach, gdy byliśmy już na emeryturze i gdy namówiłem go na wydanie dużego albumu „Stocznia Gdańska –powstanie, rozwój i upadek”.
To wielkie dzieło, ponad czterysta stron dużego formatu, z wstępem mówiącym o Stoczni Gdańskiej, jej powstaniu, rozwoju i upadku, ilustrowany zdjęciami Zenona Miroty, z moim wstępem i stroną poświęconą naszemu sponsorowi – Piotrowi Soyce, prezesowi Remontowa Holding SA, który finansował wydanie tego albumu. Zenek nie wierzył, że to się uda, wydanie takiego dużego albumu fotograficznego to bardzo duży koszt, ale dzięki dobrym kontaktom z Piotrem Soyką – udało się.
Album wyszedł w 2015 roku i odtąd pozostawałem w sympatycznym kontakcie z Zenkiem i jego żoną, bywałem tam u nich w mieszkaniu w „falowcu”, na gdańskim Przymorzu. Zenek był aktywny do końca, nie rozstawał się z aparatem, robił zdjęcia zawsze i wszędzie. Już w 1971 roku został członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików, był wielkim artystą, miał ponad dwadzieścia wystaw indywidualnych i wziął udział w ponad dwustu wystawach krajowych i zagranicznych.
Zenek Mirota to był ktoś w tym gronie zawodowych artystów-fotografików.
Wiadomość, że go już nie ma, że nie wpadnę do niego pogadać o starych czasach, jest bolesna i trudna do zaakceptowania - ale takie są prawa natury – kto się urodził ten umrze.
Zenek urodził się w 1935 roku we wsi Kamionka na Kociewiu, żył i pracował w Gdańsku, w naszej stoczni, Stoczni Gdańskiej i takim go zapamiętamy.Jego profil znajduje się na stronie Gedanopedii i tam Zenek będzie żył wiecznie jako, że informacje raz zamieszczone w sieci, nie giną nigdy.
Tadeusz Kubica, inżynier Tadeusz Kubica, kierownik Wydziału C-5 Zakładu C w Stoczni Gdańskiej, założyciel i szef firmy Fast jaka powstała w latach transformacji lat 90-tych, bardzo dobry menadżer i kierownik, człowiek bardzo związany z miejscem swojego urodzenia, myślący globalnie – działający lokalnie
Znałem go jako kierownika C-5 a potem jako tego, który nie poddał się marazmowi, jaki panował w Stoczni w latach transformacji on, wraz z grupą kolegów, „poszedł na swoje” – złożył firmę Fast, która urosła do znaczącej wielkości i znaczenia na rynku wyposażenia okrętów.
I tak jest do dziś.
Byliśmy, na jego zaproszenie w jednym z zakładów firmy Fast jaki mieści się w Skórczu, zwiedziliśmy nowoczesny zakład, wysłuchaliśmy planów dalszego rozwoju – relacja filmowa z tej wizyty jest na naszej stronie mystocznia.pl
Przez ostanie tygodnie byłem z nim w kontakcie telefonicznym gdy leżał w klinice jako pacjent, rozmawialiśmy co kilka dni i nie były to zdawkowe rozmowy, Tadeusz opowiadał mi o swoim zdrowiu, o terapii, był pełen optymizmu, że wszystko dobrze się skończy, że wpadnie do mnie na Schuberta i napijemy się dobrego wina – takie mieliśmy plany.
Tadeusz nie wpadnie na wino, jego pogrzeb odbędzie się 16 grudnia o 12,30 na cmentarzu Łostowickim w Gdańsku, pożegnamy go tam jako naszego stoczniowego kolegę, członka naszego Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej, jako dobrego i ciekawego człowieka jakim był i jakim go zapamiętam.
8 maj 2024
Zygmunt Tyska Szef Techniczny Stoczni Gdańskiej
Andrzeja Gawędę pamiętam od roku 1955, kiedy po ukończeniu studiów na Politechnice Gdańskiej został zatrudniony w Pracowni TTp w Dziale Głównego Technologa. Ja również pracowałem w tej pracowni. On, po napisaniu u prof.Jerzego Doerffera pracy magisterskiej na temat koncepcji blokowej budowy trawlerów B14. Ja, po pracy na K3 na budowie kadłubów B10, miałem opracować technologię budowy kadłubów B14. Ponownie blisko współpracowaliśmy kiedy, w latach 60-tych, został Szefem Przygotowania Produkcji a ja podległym Mu Głównym Technologiem. Był już wtedy kompetentnym okrętowcem i rozważnym szefem podległego zespołu specjalistów przygotowujących budowę statków. Preferował jednak pracę bliżej produkcji i po kilku latach został Głównym Inżynierem Budowy.
Tadeusz Deptała Główny Inżynier Budowy, Zastępca Dyrektora Stoczni Gdańskiej
Andrzej Gawęda należał do najbardziej uzdolnionych inżynierów – okrętowców zatrudnionych w Stoczni Gdańskiej. Swoje zdolności wykazał pełniąc odpowiedzialną funkcję Głównego Budowniczego Typu Statku - Głównego Inżyniera Budowy w Stoczni od 1959 do 1996 roku, z krótką przerwą, a więc przez 35 lat. Tę menażerską funkcję sprawował na 11 seriach różnych statków. Kierował zespołami stoczniowymi we wszystkich fazach przygotowania i budowy statków. Reprezentował Stocznię wobec kontrahentów zewnętrznych, zwłaszcza wobec armatorów i towarzystw klasyfikacyjnych oraz inspekcji poszczególnych państw. ByłPrzewodniczącym Komisji Zdawczej każdego statku. W wypełnianiu tejfunkcji pomagała mu biegła znajomość języków obcych. Był bardzo koleżeński i związany przeżyciami z kolegami w pracy. Aby zachować po nich wspomnienia, stał się współautorem listy pt. „Główni Inżynierowie Budowy – Główni Budowniczowie Typu Statku zatrudnieni przy Budowie statków w Stoczni Gdańskiej w latach 1959 – 1996”.
Andrzej Nawrocki Wiceprezes Zarządu, Dyrektor Techniczno – Handlowy Stoczni Gdańskiej
Andrzeja poznałem w początkowych latach siedemdziesiątych XX wieku, krótko po rozpoczęciu mojej pracy w Stoczni. W tym czasie na większości projektów w Stoczni wprowadzane były coraz bardziej zaawansowane systemy automatyki, najpierw siłowni a później większości systemów statkowych. Wywoływało to wiele konfliktowych sytuacji w czasie budowy a szczególnie w czasie prób zdawczych i przekazywania statków armatorom. Z tego okresu zapamiętałem uznanie uczestników tych procesów jakie wzbudzała wiedza Andrzeja, jego otwarciem na nowe rozwiązania a szczególnie umiejętność rozwiązywania występujących wtedy konfliktów. Z Andrzejem, jako Głównym Inżynierem Budowy współpracowałem przy realizacji coraz trudniejszych z tym zakresie projektów. Jest dla mnie wielkim przywilejem że ta współpraca zaowocowała przyjaznymi relacjami do ostatnich dni a wielki szacunek do Andrzeja pozostaje za mną na zawsze.
Zbigniew Szczypiński Szef Biura ds. Osobowych i Analiz Społecznych Stoczni Gdańskiej
Andrzej Gawęda – piękny człowiek o bardzo szerokich horyzontach. Takim go znalem i takim go zapamiętam.
10 listopad 2023
Wspomnienia o śp. Henryku Jankowskim – zasłużonym stoczniowcu i przyjacielu
Tadeusz Deptała
Wielu z nas – byłych pracowników Stoczni Gdańskiej zaskoczyła wiadomość o śmierci Henryka Jankowskiego, wieloletniego pracownika Stoczni Gdańskiej, z którym łączyły nas długie lata wspólnej stoczniowej pracy. Niezwykła postać zmarłego sprawiła, że śp. Henryka Jankowskiego na Cmentarzu Łostowickim w dniu 7 października 2023 r. żegnała, poza najbliższą rodziną, rzadko spotykana liczba jego kolegów i przyjaciół.
8 maj 2023
Tadeusz Deptała
Statek „Profesor Siedlecki”
jedno z największych osiągnięć projektantów i budowniczych Stoczni Gdańskiej
Po wysłaniu do wielu adresatów maila w dniu 21 kwietnia 2023 r. Kazimierz Sołtysiak 2-krotnie dzwonił do mnie, prosząc o uzupełnienie danych zawartych w jego mailu a dot. statku „Profesor Siedlecki”. Uważał, że to co napisał na ten temat o tym statku jest zdecydowanie niewystarczające. Postanowiłem spełnić jego prośbę, bo mowa tu jest o jednym z największych osiągnięć projektantów i budowniczych Stoczni Gdańskiej, jakie towarzyszyły powstaniu tego statku...
Cały artykuł do przeczytania TUTAJ
21 luty 2023
Stocznia Gdańska
w twórczości Antoniego Suchanka
Zachęcam do odwiedzenia portalu internetowego Nasz Bałtyk. Na stronie (link poniżej) można obejrzeć kilkanaście szkiców wybitnego marynisty, poświęconych Stoczni Gdańskiej.
Stocznia Gdańska w szkicach Antoniego Suchanka - Nasz Bałtyk - morskie czasopismo
Marian Ochocki
1 listopad 2022
Odeszła
Teresa Puchaczewska-Krementowska
29 października 2022 zmarła kolejna członkini naszego Stowarzyszenia - Teresa Puchaczewska-Krementowska.
Urodziła się w 1933 r. w Warszawie, ale dzieciństwo spędziła na wschodzie Polski w okolicy Równego, gdzie Jej ojciec gospodarował sporym majątkiem ziemskim, będąc jednocześnie doktorem chemii na Uniwersytecie Warszawskim.
Lata okupacji spędziła znowu w Warszawie i przeżyła tam całe powstanie warszawskie. Wysiedlona po wojnie przez nowe władze z Równego przyjechała w 1945 r. do Gdańska. Tutaj jako siedemnastolatka zdała maturę i rozpoczęła studia chemiczne na Politechnice Gdańskiej. Dyplom inżyniera chemii uzyskała w 1953 r.
Pierwszą pracę otrzymała w małej fabryczce chemicznej w Łapinie, ale zwolniono Ją wkrótce za obronę praw robotników.
10 lat pracowała w gdańskiej firmie Unimor, potem w Centrum Techniki Okrętowej, skąd również zwolniono Ją za „niepokorność” socjalistyczną, a w połowie lat siedemdziesiątych zatrudniła się w Stoczni Gdańskiej. Pracowała tutaj już do emerytury w Dziale Głównego Chemika w trzyosobowym zespole specjalistek od farb okrętowych, tworzyw sztucznych oraz wykładzin chemicznych i klejów – w zespole znanym i cenionym nie tylko w Stoczni, ale również przez inspektorów armatorów budowanych u nas statków.
Miała nie tylko ogromną wiedzę teoretyczną z dziedziny organicznych tworzyw sztucznych, ale także rozległą praktykę produkcyjną w tym zakresie. Nadzorowała w Stoczni procesy technologiczne związane ze stosowaniem tworzyw sztucznych przy budowie statków, szkoliła pracowników, osobiście demonstrowała metody wykorzystania w produkcji nowoczesnych materiałów i procesów.
W każdym terminie i o każdej porze była gotowa przyjść do Stoczni, by udzielić konsultacji, porady, pomóc przy usuwaniu skutków awarii.
Robotnicy kłaniali się Jej w Stoczni i na ulicy.
Nie stała z boku, kiedy w Stoczni powstała spontanicznie wielka organizacja związkowa – Solidarność, lecz była zaangażowana w jej działalność również w stanie wojennym.
Jej wielką pasją były Tatry i wspinaczka wysokogórska.
Wspinała się od lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku w zespołach kobiecych i w zespołach mieszanych. Zrobiła w Tatrach i w Kaukazie wiele wspaniałych dróg wspinaczkowych, często uznawanych za nadzwyczaj trudne. Ze względu na Jej styl poruszania się w ścianie, lekkość, swobodę, brak objawów zmęczenia i lęku wysokości koledzy nazywali Ją Kozicą. Miała wielu przyjaciół i przyjaciółek w gronie tych pasjonatów. Po latach zachowała te relacje i prawie corocznie brała dział w spotkaniach starszych taterników na wiosnę w schronisku przy Morskim Oku.
W 2000 r. w pięćdziesięciolecie Klubu Wysokogórskiego Oddziału Trójmiasto otrzymała dyplom honorowego członkostwa.
Niestety przegrała walkę z nowotworem.
Jej pogrzeb odbędzie się 4 listopada o godzinie 11.30, na cmentarzu Srebrzysko we Wrzeszczu.
Msza św. pogrzebowa zostanie odprawiona dnia 4 listopada 2022 r. o godz. 10:00 w Kościele Garnizonowym w Gdańsku-Wrzeszczu przy ul. Matejki.
Żegnamy dobrego człowieka nieprzeciętnego formatu.
Andrzej Gawęda
27 sierpień 2022
Odszedł
Hans Bernard Szyc (21.10.1941 – 24.08.2022),
wieloletni pracownik
w latach 1990 – 1993 Prezes Zarządu Stoczni Gdańskiej SA.
Muszę pogodzić się z faktem, że z naszej stoczniowej
rodziny ubyła kolejna osoba.
Janka poznałem w 1970 roku w Pracowni Instalacji Elektrycznych Biura Projektowo - Konstrukcyjnego Stoczni Gdańskiej. Był projektantem. Obserwowałem jak kompetentnie i aktywnie, zawsze z uśmiechem, pokonywał codzienne zawodowe wyzwania.
Jego społeczna aktywność w Stoczni a także aktywność w miejskich organizacjach sportowych spotykała się z uznaniem koleżanek i kolegów z Pracowni.
W latach 1990 -1993, jako Prezesowi Zarządu Stoczni Gdańskiej SA, los wyznaczył szczególnie trudne zadanie – przywrócenie do życia Stoczni, na którą wyrok śmierci wydały wcześniej wrogie jej władze.
Jako jednego z najbliższych współpracowników do realizacji tego zadania Jan wybrał mnie. Ten czas jest dla mnie szczególnie ważnym okresem. Za stworzenie mi możliwości przeżycia tego trudnego, ale bardzo ważnego okresu w moim zawodowym życiu, pozostaję Janowi ciągle wdzięczny.
W tym szczególnie trudnym okresie Jan starał się poszukiwać takich rozwiązań, aby stoczniowcy możliwie w najmniejszym stopniu odczuwali skutki nieuniknionych, dramatycznych decyzji wynikających z drastycznych zmian warunków działania Stoczni.
Gdy pod koniec 1993 roku Jan trafił jako poseł do Sejmu nasza wspólna, ponad dwudziestoletnia, stoczniowa droga się zakończyła.
Janie, dziękuję. Żegnaj…..
Gdańsk, 27 sierpnia 2022 roku Andrzej Nawrocki
19 sierpień 2022
ODSZEDŁ TADEUSZ BRYNKIEWICZ
Odprowadzamy Ciebie w skupieniu i powadze.
Księga Mądrości Syracha w „żałobie po zmarłym”, w ustępie 38 (16-23) radzi nam, jak się zachować, gdy ktoś odchodzi – „tylko do chwili pogrzebu niechaj trwa smutek…”.
Słuchaj, Tadziu, ostatni raz rozmawiamy, masz wiedzieć, ze jesteś zapamiętany jako osoba, która czyniła tylko dobro. Czyniła to dobro nieustannie, z uśmiechem, przepędzała kłopoty i zmartwienia innych, motywowała do wysiłku, aby dorosnąć, aby chcieć wziąć odpowiedzialność. Tak zbudowałeś wspaniały zespół pracowników. To nie tylko Twój Wydział S-4, wiele z osób zatrudnionych w Stoczni Gdańskiej uczyniłeś Stoczniowcami, na zawsze. Sam byłeś Wielkim Stoczniowcem. Szczęśliwy ten, kto mógł z Tobą współpracować, dzielić czas. Byłeś wzorem, nadal jesteś wzorem i w przyszłości będziesz wzorem dobrego człowieka.
Żegnaj, Tadziu.
Maciej Multaniak
nr.ewid. 71128
11 lipiec 2022
POCHWAŁA
KADRZE STOCZNIOWEJ
Kazimierz Sołtysiak
Lepiej późno niż wcale.
To co napiszę, chciałem umieścić w książce wspomnień Stoczniowców, ale... ale tego nie zrobiłem i mam do siebie pretensję, dzisiaj to wiem, przepraszam!
Wojewoda Gdański, już nie pamiętam jak się tytułował, tak napisał do Dyrektora Stoczni Gdańskiej, zaś Kurator Oświaty, do mnie,... tak do mnie (ale o tym dalej), a było to w Dzień Nauczyciela: ... Dziękuję Kadrze Stoczniowej i Nauczycielom, za to że kształci młodych mieszkańców Gdańska i przyjezdnych z Kraju, w różnej specjalności, a szczególnie spawaczy, dla Przedsiębiorstw Wybrzeża, Zakładów i Fabryk. Kurator Oświaty w podobnych słowach skierował podziękowania do mnie, dziękując też za szkolenie praktykantów z Bratnich Krajów: Kuby, Korei i Wietnamu. Od Szefa Szkolenia Stoczni p.Augustyna, i Kier. Szkolenia St. Macanowicza,.. też dla mnie Dyplom i List pochwalny. Wstyd mi, że tak się chwalę, teraz wiecie. dlaczego się tak wzbraniałem. Żeby zorganizować ponad 30 Kursów Mistrzowskich w Stoczni, przeprowadzić egzaminy końcowe (teoretyczne i sztuki mistrzowskie,.. te rowery wodne w Tardzie, to nasza robota), musiałem przez rok chodzić (sobota i niedziela) do Budowlanki we Wrzeszczu, a w końcu zdać Egzaminy i otrzymać Świadectwo Nauczyciela!! Sam nie dałbym rady, bo byłem Z/cą Kier.Wydz. d/s Technicznych, współuczestniczyli w ty przedsięwzięciu, przede wszystkim Z/cy Kier. Wydz. d/s Technicznych z Kadłubów "K+C", Wydz. "W", Dział Szkolenia i Doskonalenia Kadr Stoczni, ... z Nazwiska: Krystyna Heszel i tamże Barbara; Pawlak T.; Jabłkowski; Maleszyk; Kasprzykowski; Czerwiński; Danowski; Kasprzykowski; Józef Skrzypek, i wielu, wielu innych, także zaangażowanych Kier. Wydziałów. ( Na Dyplomach Mistrza i Czeladnika, podpisywałem się "zielonym atramentem", taki ...). Kursy ukończyło ponad 700 kwalifikowanych Stoczniowców, i dużo, dużo z Lubelskiego i Małopolskiego!!, Ich awans cieszył najbardziej, najbardziej. Szkolenie spawaczy, to osobny i chwalebny rozdział, tak po prawdzie szkoliliśmy spawaczy dla całego Województwa i Stoczni Remontowej też (mój Kolego Zbyszku). Wreszcie, że nie mogliśmy sobie poradzić z podkradaniem spawaczy, ustalono co następuje: za każdego przeszkolonego spawacza, "uciekający" musiał zapłacić za szkolenie 3000 zł (dzisiaj by było), a w rzeczywistości płacił nabywca,... byli też prywaciarze. Spawaczom w stoczni podwyższono stawkę, a tym którzy protestowali, że Im się też należy - proponowano też być spawaczem?!
.................................................................................
Na Nowy Rok Święto TET, w odwiedziny do Wietnamczyków, przyjeżdża V-ce Premier Rządu i Minister od Transportu Morskiego i lokuje się w Hotelu Robotniczym na Klonowicza,... ja jestem honorowym zaproszonym Gościem! W połowie świętowania, toastów, głos zabrał v-ce Premier (wszyscy wstali,.. kazał im usiąść), i przemówił w te słowa: Pan(!) Kazimierz, chcemy żeby Pan pracował u nas w Wietnamie, i był V-ce Dyr. Stoczni jako Główny Inżynier Budowy Statków, także jako Doradca Rządu d/s ŻEGLUGI. A ha, był jeszcze Ambasador z W-wy, też Wietnam. ZANIEMÓWIŁEM !!! Żeby nie obrazić Premiera, odpowiedziałem, że muszę się zastanowić, bo mam Rodzinę i zobowiązania w Stoczni. Pan Minister dodał, że moje uposażenie w Dongach, będzie przekraczało Jego, bo ze wzgledów klimatycznych będę mieszkał w Hotelu, i miał do swojej dyspozycji Personel ułatwiający mi życie!! Rozległy się BRAWA,... Aa mnie nogi zesztywniały w kolanach. Nie tak dawno wrócił z Wietnamu, wysoki urzędnik z Kuratorium Oświaty z Gdańska,... i lekarzom nie udało się Go uratować, ze względu amebę!! Pół roku sprawa się ciągnęła,... uratowała mnie Lekarz, która wydała werdykt korzystny dla mnie, że moje zdrowie nie wytrzyma warunków, które są w Wietnamie!!
..........................................................................................
Wietnamczycy, którzy pracowali na pół etatu na S5, wracali do Wietnami z 2-ma wagonami "towarów", a przyjechali w sandałach na zelówkach z opon samochodowych! Niedługo dostałem od jednego z Nich list przekazany przez Polskiego Marynarza, że zaraz po przybyciu do Wietnamu, przeszli... reedukację i wszystko im zabrali. Nasz Kolega Kim Ri Kwan, MYzBO, co razem studiowaliśmy u Prof. Polaka, został mianowany Ministrem od Żeglugi w Korei płn., i szybko zerwał z nami znajomość, dla swego bezpieczeństwa. Ja miałem jeszcze jeden sukces, że doprowadziłem za wiedzą PG, jednego mgr. z Wietnamczyków do stopnia Doktora!! Taki misz masz.
......................................................................................
To co napisałem, daję pod rozwagę Tym, co mówiąc o Kadrze stoczniowej, baczyli co mówią, i ważyli słowa. Ja jednak myślę pozytywnie o wszystkich nas, którzy jeszcze żyjemy i zapisujemy dla potomnych nasze Wspomnienia Stoczniowców!!
PS.
chylę czoła przed tymi Kolegami (Zygmunt o Tobie tu myślę), co sprawili, że potrafili przyuczyć Ludzi do zawodu konserwacyjno-malarskiego i innych zawodów niestety, niestety niszczących też zdrowie, jest ich wielu,.. stracili słuch, prześladował ich reumatyzm, wdychali opary ze spawania, jedli kurz w odlewni, truli się farbą, rdzą, oparami cynku, tracili wzrok wdychali opary oleju i paliwa itp. Kiedyś rozmawiałem o tych sprawach z Panią Gliszczyńską,... włos się na głowie jeży, a słowa zasychają w gardle.
CHWAŁA LUDZIOM CIĘŻKIEJ PRACY, IM TO SIĘ NAPRAWDĘ NALEŻY !!
Kazimierz Sołtysiak
29 kwiecień 2020
Zygmunt Tyska poleca
linki do interesujących stron internetowych, poświęconych historii Stoczni Gdańskiej
cztery słuchowiska z cyklu Stocznia jest kobietą
https://stocznia-jest-kobieta.org/sluchowiska/
audioprzewodnik
słuchowiska o wodowaniu
statków
http://metropolitanka.ikm.gda.pl/wp-content/uploads/2014/11/SJK2-wodowanie-master.mp3
słuchowisko o zawodach kobiet
http://metropolitanka.ikm.gda.pl/wp-content/uploads/2014/11/SJK2-zawody-master.mp3
Rozmowy ze stoczniowcami Iwony Zając, nagrane na początku lat 2000
Dokumentacje projektów artystycznych, które powstały w Stoczni w 2004 roku
https://konfrontacje.wordpress.com/
Prace artystycznych, które powstały w czasie pierwszej edycji projektu "Na styku" w ECS
https://ecs.gda.pl/title,2018,pid,2161.html
Film o suwnicowej Urszuli Ściubeł autorstwa Kamili Chomicz
https://www.youtube.com/watch?v=MlraC2ZP_Pk
Film o traserce Halinie Lewna autorstwa Kamili Chomicz
https://www.youtube.com/watch?v=o81-Yo6WSFs
15 styczeń 2022
Zbigniew Szczypiński: Sierpień 80 w Stoczni Gdańskiej
Rozmowę przeprowadził Roman Sebastyański
16 sierpień 2021
Tadeusz Deptała
Powstaje pytanie: Czy warto sięgać do historii budowy kolei linowej na Kasprowy Wierch, kolei która w roku 1936 została zbudowana przy dużym udziale przedsiębiorstwa, występującego pod polską nazwą Stoczni Gdańskiej ? Moje wątpliwości rozstrzygnęły się wówczas , kiedy przeczytałem treść zaproszenia, jakie otrzymała Stocznia Gdańska w marcu 1986 roku. Całość TUTAJ
16 sierpień 2021
Pożegnaliśmy naszą koleżankę Krystynę Chojnowską Liskiewicz
Tadeusz Deptała
W dniu 18 czerwca 2021 roku pożegnaliśmy naszą koleżankę Krystynę Chojnowską Liskiewicz – inżyniera budowy okrętów i konstruktora Biura Projektowo – Konstrukcyjnego Stoczni Gdańskiej, a nade wszystko niezwykle dzielną żeglarkę - kapitana jachtowego, która jako pierwsza kobieta samotnie opłynęła kulę ziemską na jachcie MAZUREK. Krystyna spoczęła w centrum Alei Zasłużonych Cmentarza Srebrzysko w Gdańsku , w miejscu wiecznego spoczynku wybitnych obywateli naszego miasta, profesorów wyższych uczelni , gdzie został pochowany pierwszy dyrektor Stoczni Gdańskiej. Krystynę Chojnowską Liskiewicz żegnało liczne grono jej przyjaciół, żeglarze, koledzy ze wspólnych studiów na Wydziale Budowy Okrętów Politechniki Gdańskiej oraz pracownicy Stoczni Gdańskiej. Władze były reprezentowane przez prezydenta Gdańska, burmistrza Ostródy, przedstawicieli Urzędu Morskiego i działaczy organizacji żeglarskich. Wartę honorową ze sztandarem pełniła Marynarka Wojenna. Nie jest moim celem szczegółowe opisanie przebiegu tych uroczystości , bo z pewnością pominąłbym wiele ważnych szczegółów. Chcę natomiast przypomnieć o niektórych naszych kontaktach i przeżyciach, jakich doświadczaliśmy wraz z Krystyną, będąc studentami tej samej uczelni i pracując w tym samym zakładzie pracy. Należy podkreślić, że sukces odbycia samotnej żeglugi wokół kuli ziemskiej i tytuł Damy Trzech Oceanów, jaki otrzymała Krystyna Chojnowska Liskiewicz miał źródło w jej charakterze, jaki prezentowała wcześniej Krystyna w trakcie studiów i w czasie pracy zawodowej w Stoczni. Sama decyzja podjęcia studiów na Wydziale Budowy Okrętów Politechniki Gdańskiej było dla kobiet niezwykle trudna. Na moim roku na dziewięć kobiet, które rozpoczęły studia (rok wcześniej niż Krystyna), dyplom inżyniera otrzymała tylko jedna koleżanka. Należało więc podziwiać chart i zdolności Krystyny, która zdała ten niezwykle ważny egzamin życiowy. Kiedy Krystyna została inżynierem budowy okrętów, swoje życie zawodowe w roku 1957 związała ze Stocznią Gdańską, stając się konstruktorem Zakładowego Biura Konstrukcyjnego TK . Nasze deski kreślarskie znajdowały się wtedy blisko siebie. Mogłem poznać ją w pracy w czasie realizacji szeregu projektów. Po zmianach organizacyjnych Krystyna przez wiele lat była projektantem Biura Projektowo – Konstrukcyjnego w Stoczni - tego biura, które stworzyło podstawę do budowy przez Stocznię Gdańską blisko tysiąca pełnomorskich statków różnego typu. Krystyna potrafiła połączyć pracę zawodową ze swoją pasją życiową – żeglarstwem. W Stoczni Gdańskiej była ku temu dobra atmosfera. Swoje żeglarskie doświadczenie wielu konstruktorów z powodzeniem wykorzystywało przy projektowaniu żaglowców, których budowę podjęła jedynie nasza Stocznia. Ambicje Krystyny były jednak znacznie większe. Stąd jej decyzja podjęcia samotnego rejsu wokół kuli ziemskiej, dokonanego przez kobietę po raz pierwszy w historii. Oprócz osiągniętych sukcesów w żeglarstwie, otrzymania licznych nagród i odznaczeń, Krystyna Chojnowska Liskiewicz do końca życia pozostała skromna i przyjazna, utrzymując liczne kontakty ze swoimi przyjaciółmi z dawnych lat. Przekazywała swoje doświadczenia zwłaszcza młodzieży w Ostródzie, gdzie stawiała swoje pierwsze kroki w żeglarstwie. Brała też udział w licznych spotkaniach z uczelnianymi kolegami z Wydziału Budowy Okrętów Politechniki Gdańskiej, organizowanymi przez lidera spotkań rocznika Kazimierza Sołtysiaka. Miałem okazję uczestniczyć w jednym z tych spotkań w 2019 roku, zaproszony przez kolegów z „młodszego” rocznika uczelnianego. Na tym spotkaniu siedzieliśmy z Krystyną blisko siebie. Mogłem z nią przeprowadzić dłuższą i ciekawą rozmowę, dotyczącą wielu wydarzeń, jakie miały miejsce w czasie naszej pracy w Stoczni Gdańskiej. Ważnym stał się też udział znakomitej żeglarki Krystyny Chojnowskiej Liskiewicz i jej męża Wacława w spotkaniu w Europejskim Centrum Solidarności w roku 2018, poświęconemu historii Jacht Klubu Stoczni Gdańskiej. Jako były komandor Jacht Klubu w latach 1984 -89, miałem okazję wygłosić wykład dotyczący osiągnięć Jacht Klubu Stoczni Gdańskiej i jego członków, uzyskanych w powojennych latach. O osiągnięciach tych mogłem mówić nie tylko do obecnych na spotkaniu byłych pracowników Stoczni Gdańskiej i żeglarzy, ale również poddać je ocenie Pierwszej Damy Oceanów - kapitanowi Krystynie Chojnowskiej Liskiewicz. Dzięki tym przyjacielskim kontaktom, na uroczystościach pogrzebowych na Srebrzysku w dniu 18 czerwca oprócz wielu oficjalnych delegacji , Krystynę żegnali liczni koledzy - absolwenci Wydziału Budowy Okrętów Politechniki Gdańskiej, na czele z liderem grupy MY z BO - Kazimierzem Sołtysiakiem, projektanci Biura Projektowo – Konstrukcyjnego Stoczni Gdańskiej z byłym zastępcą szefa biura Czesławem Szpanowskim i znakomitym generalnym projektantem żaglowców Zygmuntem Choreniem. W imieniu nas wszystkich Krystynę pożegnał budowniczy statków Andrzej Kniażycki. To co napisałem, to cząstka tego co można powiedzieć o zmarłej - Krystynie Chojnowskiej Liskiewicz, która stała się słynna na całym świecie.
Napisał: Tadeusz Deptała lipiec 2021 r.
7 czerwiec 2021
CZAS SILNIKÓW, TAKŻE CZAS STOCZNI GDAŃSKIEJ
Po pojawieniu się książki „Stocznia Gdańska jaką pamiętamy” nastąpiło zauważalne ożywienie w dalszym wspominaniu i dokumentowaniu stoczniowego życia. Rozsyłana wśród byłych Stoczniowców poczta elektroniczna dostarczała nowe treści, z których znaczna część dotyczyła Zakładu Budowy Silników, czyli szefostwa PS, lub, jak kto woli, tzw. „esów”. Pojawiło się też określenie „rodzina silnikowców”. czytaj tutaj
8 marzec 2021
STARSZY KOLEGA KULERSKI
Kazimierz Sołtysiak
Marian Ochocki
KULERSKI ... mój starszy Kolega z S5, dlatego że właśnie na tym wydziale Montażu Silników było nam dane poznać się.
Ale od początku. Całość Tutaj
25 luty 2021
ŻEBY PAMIĘĆ NIE ZANIKŁA
Kazimierz Sołtysiak
Próbuję zachować chociaż Nazwiska naszych Kolegów z którymi przyszło mnie i nam pracować. Próbuję wymienić Mistrzów z wydz.S5,pracujących na statkach dobrze mi znanych i od razu ... blokada pamięci, to przykre dla mnie, bardzo przykre, ale jesteście jeszcze Wy Budowniczowie i w was nadzieja, że chociaż jedno, dwa Nazwiska wyciągniecie z zapomnienia i nie muszą to być ważni mistrzowie ale też znamienici Monterzy i Ślusarze,..
Cały artykuł TUTAJ
22 luty 2021
Główni Inżynierowie Budowy – Główni Budowniczowie Typu Statku
Stoczni Gdańskiej w latach 1959 - 1996
Tadeusz Deptała
Wstęp
Do napisania tego wspomnienia o Głównych Inżynierach Budowy pracujących w Stoczni Gdańskiej w latach 1959 – 1996 spowodował fakt, że funkcję tę pełniłem przez około 40 lat. Najpierw było to 23 lata pracy na stanowisku Głównego Inżyniera Budowy w Stoczni Gdańskiej od 1961 do 1984 roku, a następnie 17 lat na tymże stanowisku w Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni w latach 1992 – 2009. Tak więc był to najdłuższy okres z mojego 50-cio letniego zawodowego życia stoczniowca. Jak więc nie pisać czymś, co najbardziej przylgnęło do mnie i o czym mi najłatwiej opowiadać. I nie tylko dotyczy to mnie. Potrzebę tę odczuł podobnie jak ja mój bliski kolega – Andrzej Gawęda, który funkcję Głównego Inżyniera Budowy w Stoczni Gdańskiej pełnił od 1959 do 1996 roku, z krótką przerwą, a więc przez 35 lat. To właśnie mgr inż. Andrzej Gawęda rozpoczął przygotowanie listy Głównych Inżynierów Budowy Stoczni Gdańskiej, pracujących w Stoczni Gdańskiej, aby zachować pamięć o tych wyróżniających się w swoich działaniach inżynierach – okrętowcach. Tak więc powstała lista pt. „Główni Inżynierowie Budowy – Główni Budowniczowie Typu Statku zatrudnieni przy Budowie statków w Stoczni Gdańskiej w latach 1959 – 1996”, którą pragnę przedstawić na stronie MYSTOCZNIA.pl szerszemu gronu osób zainteresowanych tym tematem.
Całość TUTAJ
15 luty 2021
Ostatnie Denko
Kazimierz Sołtysiak
TO mógł być 1984 rok (?)...Kotlarze zjawiają się u mnie w gabinecie i mówią-Szefie jest źle, kocioł mamy prawie gotowy, a Kontrola mówi nam, że Rtg wykazuje liczne pęknięcia na denku kotła za spawem i dalej w głąb!!
18 styczeń 2021
Silnikowcy w Papenburgu
Kazimierz Sołtysiak
Wysiadamy na stacji kolejowej - Kolei Regionalnej w Papenburgu. Jedziemy taksówkami do dogadanego Motelu Państwa Bertelsmans. Taksówkarz chwali mój wybór, bo Państwo B. to wspaniali Ludzie, a ich 2-ka dzieci bardzo uczynna,..
Cały artykuł Tutaj
5 styczeń 2021
Jak wspominam Zakład Budowy Silników Stoczni Gdańskiej - Część II Wydziały S3 i S5
Tadeusz Deptała
Wstęp:
W części I moich wspomnień o Zakładzie Budowy Silników Stoczni Gdańskiej opowiadałem o przeżyciach, jakich mogłem doświadczyć, jako główny inżynier budowy oraz jako zastępca Dyrektora Stoczni ,we współpracy z Zakładem PS i kolegami z wydziału S5, w zakresie produkcji silników i wyposażenia siłowni . W Części II pragnę najpierw wspomnieć o równie ważnym w strukturze Zakładu PS producencie kotłów okrętowych - wydziale S3. Na końcu zaś przypomnę o innej specjalności obydwu wydziałów S3 i S5 - przetwórstwie na bazach rybackich.
Cały artykuł Czytaj Tutaj
1 styczeń 2021
Kazimierz Sołtysiak
Was:- Heryk Knapiński, Wiesław Szyszlak, Zenon Mirota,mój Kolega z Roku Zygmunt Manderla,.. mówicie z ekranu,.. także dobrze znałem Władka Knapa, a jego Córka była mi długi czas Lekarzem Rodzinnym i to bardzo dobrym. Zenona Mirotę ja znam bardzo dobrze, właśnie kupiłem przez internet Jego Album zdjęciowy -drogi bo drogi, ale spodziewam się znaleźć w nim zdjęcia pierwszego silnika Gdańsk-1. Silniki to moja pasja, praca i kawałek życia. Chwalę się, że byłem studentem prof. A. Polaka, oby i Profesor był ze mnie zadowolony. Silniki to nie jedyna moja miłość,.. drugie to Astronomia Fizyczna i Fizyka Atomowa, kiedyś marzyłem pracować w Świerku, a jeszcze...muzyka, mam więc ukończoną Szkołę Muzyczną gry na fortepianie. Dosyć tego samo-uwielbienia!.. przepraszam.
Ziemię uważam za "ziarnko piasku",.. ważne że da się na nim żyć i.. chodzić, zaś Świat to dla mnie "nieskończoność".
I jeszcze jedno-nie modlę się za rządzących, tych przed-,teraz -i następnych, to wymyślił św. Paweł, a ja uważam że chybił i to się nie sprawdza,...bo nie wierzę żeby jakiś kurdupel i kanalia w jednej osobie, nagle zmienił się w "aniołka",...mam rację?!
Pozdrawiam Was i życzę Wam i sobie, zdrowia w naszym wieku + ,czasem zastanawiam się po co jestem PANU jeszcze potrzebny,...ale też dziękuję. Trzymajta się i nie dajta, a PAN pomoże,hej.
7 grudzień 2020
SILNIKOWCY w Trawemunde
Kazimierz Sołtysiak
Zanim "Lewy" tam się zjawił - Myśmy tam byli,...a o co chodzi zapytacie?!
Już Wam wyjaśniam...najpierw Lewy-to nasz Polski najlepszy Ambasador Zagranicą
i do tego u Niemców!
Jest listopada 1975 roku,..30 lat po II-ej wojnie Światowej, to niby dawno,..
ale jak dla kogo?! Kto pamięta ten wie za kogo uważali nas Niemcy?, i jak
przedstawiała nas Polaków propaganda hitlerowska. Podsumuję to krótko:-brudasy,
nieroby, tłumoki nic nie umiejący podludzie,.. że wystarczy im 4-klasy
podstawówki w niemieckiej szkole,
żeby zrobić z nich niewolników pod butem nadludzi niemców (piszę z małej
litery). Ci Polacy "nic a nic" nie umieją.
Jest listopada 1975 roku,.. najpierw sam przyjeżdżam do Stoczni Trawemunde-"Schlichting-Werft",
żeby wstawić ramę i wał silnika5K62EF na fundament w statku m/s" Budowlany",
na zamówienie Polskiego Armatora PŻM. Zapamiętajcie to proszę - w Polsce wyprodukowano
silnik, na statek zamówiony przez Polskę !!
Po czasie potrzebnym dla Stoczni, ze względów technologicznych, ponownie
przyjeżdżam do Trawemunde,.. ale już z Grupą 14-tumonterów silnika-celem
dokończenia montażu w statku, posadowienia na fundamencie na podkładkach
żeliwnych, podłączenia do wału śrubowego poprzez sprzęgło Vulcan, i
później odbycia prób "na palu" czyli na uwięzi, blisko stoczni, ale
jakby na redzie. Mila nie na palu !!
I tu zaczyna się nasza historia !! Niemcy mają wolne od czwartku do niedzieli
włącznie.
Ja to rozumiem, że mają 4 dni wolnego, ale My przyjechaliśmy na robotę i
Stocznia nas zatrudniła, więc upieram się że my chcemy i będziemy pracować w/g
powiedzenia Zeit ist Geld !! i o dziwo Oni to rozumieją! Mówię więc co chcę i kto ma być od nich do
obsługi,..aber langsam Kazimir, mówi
Szef Stoczni Ewers, najpierw musisz to dogadać ze Związkami Zawodowymi, bo nas
nie posłuchają. Rozmawiam ze Związkowcami,.. Ci się opierają, ale wyczuwam, że chętnie
by zarobili na tej przerwie,...dyskutujemy z pół godziny,.. ja nie ustępuję,.. oni
miękną,.. i postanowienie.. będzie tak jak Kazimir chce !!
Teraz my ustalamy strategię,.. ustawiamy się na 2 zmiany po 12 godz...i
jeszcze to najważniejsze!.. nie rozbieramy zespołów silnika na części, a mam tu
na uwadze zespoły bloków cylinder. i tym co na nich wisi,.. które i tu
ryzykuję, będą wstawiane skosem z użyciem knar, bo inaczej nie da się wjechać
pod pokład (taka konstrukcja),ale za to
zaoszczędzi się dużo czasu!!..i o to chodzi.
Pracujemy jak zgrana stoczniowa maszyna, sami się dziwimy jak nam
dobrze idzie !! ..kończymy w niedzielę przed północą !!
Sosiński, pewnie Go pamiętacie,.. stawia wiechę z igliwia
na górze silnika,.. wygląda SUPER ,.. umowa była na całość 21
dni, mamy więc zapas 5 dób.
Poniedziałek rano,...konsternacja wśród Niemców,.. nie do wiary !! Polacy
zmontowali silnik i do tego ta wiecha.. Oni to rozumieją !! Ewers z
Budowniczymi przybiegł zdyszany i już z daleka krzyczy...Kasimir, was hast Du getan,..
Ich bin noch nicht bereit?,..i rzeczywiście-mechanizmy nie wstawione czekają w
magazynie (agregaty tak),rur nie
ma, kanały wentylacyjne trzeba będzie ciąć i po kawałkach wstawiać, potem
na statku w całość zespawać,...a poza tym wiele innych problemów, które ścięły
z nóg Szefa i Budowniczych.
Mówię do Ewersa,...uspokój się.. pójdziemy do Biura, wypijemy Ty kawę ja
herbatę,...i dokończył Szef,.. znajdzie się coś na uspokojenie. Wyprzedziłem
Go i proponuję pomoc i przejęcie montażu pod naszym kierownictwem,...w zamian
za uznaniowe zadośćuczynienie. Zustimmung...bez
namysłu odpowiedział!!...podaliśmy sobie rękę !!
Od tej chwili robota ruszyła po naszemu.. dokonałem podziału zadań. Gadomski
nasz brygadzista, zajął się siłownią; Sosiński mocowaniem silnika i
podłączeniem do wału śrubowego; Władek Ramatowski i Tadek Frąszczak-kanałami; Mieciu Sychmeler i
Edziu Balicki (Baliki) tym co zostało do silnika, oraz co ważne do każdej
grupy, prowadzący
dobrali sobie Niemców. Aż miło było patrzeć jak Niemcy i Polacy razem
potrafią wspólnie budować to co ....popaprała wojna !!
Teraz to najlepsze, co mogło się przydarzyć!! Nie zauważyliśmy kiedy pojawili się
reporterzy miejscowej Gazety,...i już w popołudniówce, na czołowej
stronie ukazało się zdjęcie naszego silnika z wiechą na górze
i napisem dużymi literami:- Polacy pokazują jak pracują na statku,
na zamówienie Polskiego Armatora PŻM ,a to znaczy ni
mniej ni więcej, że to Polska daje pracę temu Miastu i że to Polska umie
budować skomplikowane Silniki okrętowe, i że Polacy to Ludzie pracowici i
mądrzy,..
uczcie się od Nich !!
Tak więc odpowiadam i potwierdzam, że...zanim Lewy pokazał się, ...myśmy już tam
byli "MY STOCZNIOWCY" z Gdańska.
Na zakończenie ,Ewers Szef Stoczni, zaprosił Polskich i Niemieckich monterów, do
przystrojonej kwiatami, Ichniej Stoczniowej Świetlicy na.. BIESIADĘ i stołami
pełnymi jadła z Niemieckiej kuchni,.. a także trunkami i.. piwem w beczkach.
Były też torty i strucle oraz inne słodkości. Były też śpiewy i
toasty,.. i bratanie się jak to bywa między
Ludźmi.
Kazimierz
Sołtysiak
3 grudzień 2020
Stocznia po upadku
Otrzymaliśmy zgodę na
publikację dwóch tekstów redaktor Ryszardy Sochy zamieszczonych kilka lat temu
na łamach tygodnika „Polityka”. Oba teksty dotyczą trudnych warunków życia w
jakich znaleźli się pracownicy Stoczni Gdańskiej po jej upadku. Sądzimy, że te
świetne teksty redaktor Sochy mogą być dobrym uzupełnieniem listów i wspomnień
prezentowanych na naszej stronie. Warto przeczytać !
Zbigniew Szczypiński
Song o talerzu zupy pobierz
autor Ryszarda Socha
Polityka nr 35 (2331), 31 sierpnia 2002
© Polityka sp.z o.o. S.K.A.
Życie na micie pobierz
autor Ryszarda Socha
Polityka nr 35 (2771), 28 sierpnia 2010
© Polityka sp.z o.o. S.K.A.
Jak wspominam Zakład Budowy Silników Stoczni Gdańskiej
Część I
Do napisania tego listu zostałem zobligowany treścią szeregu
niezwykle ciekawych wspomnień, jakie o
swoich towarzyszach pracy publikuje od pewnego czasu nasz kolega mgr inż.
Kazimierz Sołtysiak. Część wspomnień, ten wieloletni zasłużony pracownik i
Kierownik Zakładu Budowy Silników i Kotłów Stoczni Gdańskiej (PS) - Kazimierz
Sołtysiak wydał w dniu 15 listopada b.r. Autor pisze o wielu stoczniowcach, głęboko sięgając w historię ZBS. Tą częścią wspomnień Kazimierz Sołtysiak zapragnął
podzielić się na łamach portalu <Mystocznia.pl>. Idąc tym śladem
chciałbym trochę dodać do wspomnień Kazia,
ponieważ wielu zasłużonych i wymienionych przez niego ludzi znałem od wielu lat.
Na początku muszę sięgnąć pamięcią aż do roku 1949, kiedy byłem uczniem
Państwowego Liceum Budownictwa Okrętowego w Gdańsku, a funkcję wychowawcy w
internacie pełnił Tadeusz Romańczuk, jeden z późniejszych kierowników ZBS. Tadeusz
Romańczuk był w internacie „Conradinum” najbardziej lubianym przez uczniów
wychowawcą. W roku 1956, kiedy rozpocząłem pracę w Biurze Konstrukcyjnym
Stoczni – TK, trafiłem do sekcji siłowni, którą kierował mgr inż. Walerian
Janiszewski. Inżynier Janiszewski to późniejsza „Ikona ZBS”. Miałem więc
wspaniałych nauczycieli. Ci ludzie stanowili trzon pracowników Zakładu Budowy Silników i Kotłów
Stoczni Gdańskiej. Organizacja ZBS w Stoczni Gdańskiej ukształtowała się w latach 60 –tych ubiegłego wieku. Zakład PS
stał się jakby „Udzielnym księstwem”, działającym w ramach przedsiębiorstwa –
Stoczni Gdańskiej. Miał dużą samodzielność, własne służby: Biuro Konstrukcyjne,
Biuro Technologiczne i inne. Produkował nie tylko na potrzeby Stoczni , ale też dla kraju i na eksport. Ale co
było najważniejsze, ZBS Stoczni Gdańskiej miał wspaniałą kadrę – doświadczonych
ludzi, którzy w starych halach dawnej „Danziger Werke” potrafili produkować
nowoczesne wyroby: silniki okrętowe, kotły, zbiorniki powietrza i inne, a
jednocześnie montować i zdawać w działaniu mechanizmy i urządzenia na budowanych w Stoczni statkach. Miałem
możność współpracować z tymi ludźmi przez wiele lat. Poznałem prawie wszystkich
o których pisze Kazimierz Sołtysiak. I tych z kierownictwa i z przygotowania
produkcji i z samej produkcji Zakładu. Nasza znajomość rozwinęła
się, kiedy w 1961 roku zostałem Głównym
Inżynierem Budowy. Na początku dotyczyła współpracy z Wydziałem Montażu Silników – S5. Budowaliśmy
razem drewnowce typu B514 a następnie typu B45. Wydział S5 na statkach
wyposażanych na tzw. Terenie B Stoczni w pełnym zakresie prowadził montaż i
próby w siłowni, wykonując też wiele prac montażowych w innych rejonach statku.
Był więc na statkach czołowym wykonawcą wyposażenia. Nasza wspólna praca trwała
przy budowie wielu statków. Stała się ona szczególnie szeroka na bazach –
przetwórniach typu B64, B69 i B670. Stąd moja znajomość z wieloma mistrzami Wydziału
S5: Sobkowiakiem, Bieńkuńskim, Apollo, Wesołowskim, Kwidzyńskim i innymi. Przy
montażu i próbach na statkach mocno angażowało się kierownictwo wydziału. Stawało się to szczególnie ważne w momencie
zagrożenia w terminowym zdaniu statku. Niedawno mgr inż. Kazimierz Sołtysiak przypomniał
mi, jak we wrześniu 1979 r. wspólnie zdawaliśmy wyparowniki wody na
prototypowej bazie B670/1 (był wówczas kierownikiem S5). Na statku tym
znajdowały się trzy wielostopniowe wyparowniki, każdy o wydajności 100 ton destylatu/24 godziny. Tak duża ilość wody
słodkiej potrzebna była dla przetwórni ryb.
Na prototypowej bazie, w czasie prób morskich mieliśmy kłopoty z
uzyskaniem wydajności wyparowników i obiecaliśmy armatorowi powtórzenie prób po
powrocie statku do Stoczni. W celu zapewnienia dopływu do wyparowników czystej
wody morskiej, podłączyliśmy prowizorycznie wodę z zapełnionych wcześniej zbiorników
balastowych. Ponieważ sprawa nominalnej wydajności wyparowników, w końcowej
fazie budowy statku stała się bardzo ważna, do próby włączył się Kierownik Wydz.
S5. Początkowo nie udawało się uzyskać właściwej
wydajności wyparowników. Jak mi niedawno przypomniał Kazimierz Sołtysiak,
stanąłem wtedy obok Kierownika i wspólnie pokierowaliśmy dalszymi próbami,
które zakończyły się sukcesem. Pomogło moje
doświadczenie w eksploatacji urządzeń okrętowych, zdobyte na statkach zarówno
będących w eksploatacji, jak i w trakcie ich budowy i prób w Stoczni. Omawiane
wyparowniki osiągały swoją pełną wydajność, dopiero po uzyskaniu 98% próżni,
kiedy temperatura wrzenia wody morskiej wynosi
około
Kiedy w maju 1984 r. zostałem Zastępcą Dyrektora Stoczni ds. Technicznych, moja współpraca z Zakładem Budowy Silników przybrała nieco inny charakter. Między innymi musiałem wspierać Zakład Budowy Silników w kontaktach z firmą MAN B&W, od której otrzymaliśmy licencję na produkcję silników. Dobrze, że od wielu lat Zakład Budowy Silników utrzymywał dobre stosunki ze swoim licencjodawcą. Byliśmy często odwiedzani przez wysokiej rangi inżynierów MAN B&W, zwłaszcza przez B. Leidlanda i J. Jeppsena. Szczególnie przyjaźnie odnosił się do nas inż. B. Leidland, o czym pisze Kazimierz Sołtysiak w swoich wspomnieniach. Mnie również udało się nawiązać z nim przyjazny kontakt, trwający przez wiele lat. Tę dobrą współpracę Stoczni Gdańskiej z MAN B&W widać na zdjęciach, część których zamieszczam. Na jedną z wizyt inż. B. Leidland zabrał żonę, aby pokazać jej piękny Gdańsk.
Spotkanie z Państwem Leidland. Obiad w restauracji „Pod Łososiem” w Gdańsku 3.07.1985 r.
Wybór przez Stocznię Gdańską do produkcji wolnoobrotowych
silników dwusuwowych z przepłukaniem wzdłużnym wg licencji MAN B&W okazał się trafny. Stocznia
Gdańska potrafiła sprostać wymaganiom stawianym zarówno przez licencjodawcę,
jak i przez odbiorców silników. Otrzymywaliśmy licencje na kolejne typy
silników. Kierownictwo MAN B&W liczyło na zwiększenie produkcji ich
silników w Polsce. Dotyczyły to zarówno największego w Polsce producenta silników
– HCP, jak i Zakładu Budowy Silników Stoczni Gdańskiej. Było to ważne ze
względu na istniejącą w latach 80 – tych ubiegłego wieku dużą konkurencję ze strony innych producentów silników
okrętowych (Sulzer, Wartsilla, MAK ). Był
to też okres wzrostu stosowania do napędów statków silników średnio obrotowych,
konkurencyjnych dla rodziny silników MAN B&W. Sytuacja ta zmuszała MAN B&W do ciągłych zmian w technologii i
profilu produkowanych silników. W kręgu producentów
nowych typów silników znalazła się też Stocznia Gdańska. W
drugiej połowie 1988 r. rozpoczęły się przygotowania, które objęły
między innymi szkolenie kadry stoczniowej w zakresie nowej produkcji. Szkolenia te odbywały się w zakładach MAN
B&W w Kopenhadze. Istniało wówczas dobre połączenie promowe i podróżowanie ze
Świnoujścia do Kopenhagi nie sprawiało nam kłopotu. W jednym kilkudniowym szkoleniu brałem również udział wraz z grupą pracowników ZBS Stoczni , w skład
której wchodził między innymi Kierownik Wydz. S4 inż. Tadeuszem Brynkiewicz. Rozmowy dotyczące produkcji nowych typów silników,
w 1988 roku były również prowadzone w Gdańsku. Na jedno ze spotkań przybyła
delegacja MAN B&W na czele z Dyrektorem Technicznym J. Schmidt - Sorensenem oraz inżynierami B. Leidlandem i J. Jeppsenem. Ta
wizyta kierownictwa MAN B&W w Gdańsku miała miejsce w dniach 1 – 3 grudnia
1988 r . Przy okazji nie omieszkaliśmy pokazać naszym gościom pięknej Ziemi
Kaszubskiej. Widać to na dwóch zdjęciach wykonanych podczas krótkiej wizyty w
Wieżycy w dniu 1.12.1988 r.


Spotkanie rodziny producentów silników MAN B&W z 15 krajów
Kopenhaga 19 – 21.05.1989 r.
Zaproszenie
w spotkaniu tym Stocznię Gdańską reprezentowali: T. Deptała i K.Sołtysiak.
Po przybyciu promem „Jan Śniadecki” do Kopenhagi w dniu
18.05.1989 r. na przystani promowej powitał nas nasz dobry znajomy inż. B. Leidland. W czasie spotkania producentów silników
licencji MAN B&W w Kopenhadze mieliśmy
z nim stały kontakt.
Od prawej B. Leidland (MAN B&W), T. Deptała (N6/DT) podczas przerwy w obradach
Rozmowa uczestników spotkania w Kopenhadze 19 – 21.05,1989 r. Od prawej K. Sołtysiak (N6/PS), B. Leidland (MAN B&W)
Poniżej: Główna
sala obrad, w której odbywały się wykłady w czasie 13 –ego spotkania producentów silników licencji
MAN B&W w Kopenhadze w dniach 19 - 21.05.1989 r.
W drugim
rzędzie od prawej K. Heppel (HCP), W.
Jungermann (HCP) , I. Pińczak (HCP), T. Deptała (St. Gdańska). W trzecim
rzędzie drugi od prawej K .Sołtysiak (St. Gdańska).
Wiele rozmów na temat planowanych wspólnych przedsięwzięć przeprowadziłem z Dyrektorem Zakładów
HCP w Poznaniu – I. Pińczakiem.
Kilka słów o przebiegu spotkania w Kopenhadze . Było to 13 -
te spotkanie producentów silników
licencji MAN B&W (pierwsze miało miejsce 40 lat wcześniej). Brali w nim udział
producenci silników okrętowych licencji MAN B&W z następujących 15 krajów:
Japonii, Korei Południowej, Hong-Kongu, W. Brytanii, Hiszpanii, Francji, Włoch,
Niemiec, ZSRR, Norwegii, Finlandii, Grecji, Chorwacji, Polski i Danii. Cała
impreza była zorganizowana na wysokim poziomie. Były prowadzone przez MAN
B&W wykłady i dyskusje na temat tzw. „ Silników lat 1990 - tych” i nowych
technologii wdrażanych do produkcji. Na spotkaniu szczególnie widoczni byli producenci silników z Dalekiego Wschodu, zwłaszcza z
Japonii (Mitsui, Kawasaki, Hemco, Kitayama). Kierownictwo MAN B&W liczyło też na duży udział w nowych
przedsięwzięciach producentów z Polski –
Zakładów H. Cegielskiego w Poznaniu i Stoczni Gdańskiej. Uważali, że w Europie najbardziej
opłacalna jest produkcja silników w polskich zakładach. W czasie spotkania w
Kopenhadze miały miejsce też rozmowy pomiędzy delegacjami HCP i Stoczni Gdańskiej.
Dotyczyły one możliwości końcowego montażu i prób silników przez obydwie firmy na terenie Stoczni. Stosowana wówczas metoda powtórnego montażu z
części silnika na statkach była czasochłonna i kosztowna. Wymagała więc zmian. Omawiano
możliwości transportu na statek w budowie kompletnego silnika.
Ważnym tematem obrad w Kopenhadze była
ochrona środowiska – emisji gazów spalinowych oraz rodzajów paliw dla silników
okrętowych. Stąd też w dniu 21.05.1989 roku wszyscy uczestnicy spotkania udali
się specjalnym pociągiem na południu Danii do znajdującego się na wyspie Loland Zakładu MAN B&W w Holeby,. W czasie
podróży miałem możliwość przeprowadzenia rozmowy z Dyrektorem MAN B&W – Leifen Jorgensenem. Rozmawialiśmy
o planowanej produkcji silników MAN B&W w Polsce. Dyrektor Leif Jorgensen dobrze oceniał jakość naszych silników i
pracę polskiej kadry specjalistów –
silnikowców. W pewnym momencie przerwał na
chwilę rozmowę i pokazał ręką, widoczne z okna pędzącego pociągu, rozległe pola
uprawne. Powiedział: „Te piękne pola, które pan widzi są uprawiane przez potomków Polaków, przybyłych
do Danii w końcu XIX i na początku XX wieku”. W ten właśnie sposób oceniał pracowitość
Polaków .
W Zakładzie MAN B&W Holeby Diesel przygotowano pełną instalację
do pracy silnika okrętowego na gaz. Na hamowni ustawiono silnik 6L35MC
produkcji HCP wraz ze stanowiskiem do sterowania. Przed startem silnika,
kierownik prób inż. Wróblewski - MAN B&W (od kilku lat pracował w Danii)
wygłosił obszerne wprowadzenie. Następnie odbyły się próby silnika przy obciążeniach 50 i 100 %.
Kilka miesięcy po majowym spotkaniu otrzymałem pismo podpisane przez obu Dyrektorów MAN B&W Diesel A/S -
Gerrita Korte i Leifa Jorgensena. Pismo z grudnia 1989 r. , którego kopię
załączam, zawierało podziękowanie „…za wspaniałą współpracę z panem i pana Przedsiębiorstwem”
( for exellent cooperation we enjoy with you and your Company). Do pisma zostało
dołączone bogate sprawozdanie zdjęciowe ze spotkania L89 licencjobiorców w
Danii w maju 1989 r. Pismo to otrzymałem w czasie, kiedy po pięciu i pół latach
służby, postanowiłem złożyć rezygnację ze stanowiska Zastępcy Dyrektora Stoczni
ds. Technicznych.
Później historia pokazała, że wezwanie MAN B&W, rzucone licencjobiorcom
w czasie majowego spotkania L89 w Kopenhadze w roku 1989, w pełni podjęli producenci
silników okrętowych na Dalekim Wschodzie.
Obecnie największe dwusuwowe silniki wolnoobrotowe nowej generacji, wg
licencji MAN Diesel & Turbo, o mocy 100 tysięcy KM, są produkowane w Korei Południowej. Po
produkcji silników okrętowych MAN
B&W w Polsce pozostały tylko wspomnienia.
Tadeusz Deptała
To kolejna notka Kazimierza Sołtysiaka o ludziach z zakładu budowy silników i kotłów Stoczni Gdańskiej. To kolejny dowód na to, ze Kazimierz w pełni zasłużył na przyznany mu tytuł halabardnika.
Czekamy na głosy innych, pomyślcie proszę, kogo chcielibyście przypomnieć z kolegów z pracy. Tyle jeszcze możemy – zachować pamięć o ludziach, zdarzeniach. Czekamy na wasze notki.
Ci wspaniali Ludzie z Zakładu Budowy Silników i Kotłów-ZBS.
To oficjalna nazwa Zakładu,.. ale to skrót, bo należałoby Ich
wymienić z Imienia I Nazwiska, zaczynając od fachowców
Robotników - kowali z Kuźni S2,-odlewników i modelarzy z S1,
-kotlarzy i spawaczy z S3,-tokarzy wszelkiej specjalności z S4,
-monterów silników - maszyn i urządzeń na statkach z S5,
-producentów oprzyrządowań z S6. Inżynierów i Techników - z
Biura Konstrukcyjnego Silników,-Biura Technologicznego,-
Oddziału Ruchu,-Grupy Planowania,-Działu Kontroli Jakości Siln.
Także Pracownia Kotłowa inż. Dyrendarza z Biura Projektowo-
Konstrukcyjnego Stoczni RN.
Nie sposób bym spamiętał i mógł wymienić 1.600 ludzi pracujących
w ZBS i towarzyszących przy produkcji Silników i też dla Statków.
Mogli by to zrobić mnie znani Kierownicy:-inż.Stobiński z S1,-
inż. Kacperski z S2,-inż.Różański z S3,-inż.Brynkiewicz z S4,-inż.
Pawlak z S5,-inż.Mickiewicz z S6,..lub ich Z-cy.
Pozwólcie zatem, że wspomnę tu o paru pracownikach, którzy jakoś
sprawili, że ich zapamiętałem.
Inż. Maria Wierzbicka, po prostu Maryla-Kier. Biura Technologicznego .,w/g
mnie najlepsza inżynier na świecie, lepiej nie mogło nam się przydarzyć. Zaczynamy robić większe gabarytowo silniki na potrzeby
Stocznia to wymaga "większych" maszyn do obróbki np. ramy silnika..
Na Hali 250 C jest już montowana frezarko-strugarka "gigant"
która ma uwzględniać nawet kulistość Ziemi , ale jeszcze nie teraz.
Musimy szukać w Europie,.. kto nam da radę obrobić 1-2 ramy na
bieżące potrzeby?! Ja jadę do Budapesztu, bo mówią że zrobią, zaś
Maryla do Londynu, bo też chcą zrobić. Węgrzy odpadają,.. Anglicy
zrobią... Maryla to potwierdza. Już wiemy gdzie słać ramę! To przykład
pracy Pani inżynier. Tu długa przerwa ...,jest takie Rondo jak się jedzie z Jelitkowa do Sopotu przed nim przejście dla pieszych, tam
Maryla przeprowadza na spacer rosłego psa w kierunku na plażę,
potem wraca, dzień jak codzień. Smycz psa ma owiązaną wokół ręki.
Maryla staje,.. pies pociąga,.. wpadają pod koła samochodu.
Zawsze jak tam jadę,... modlę się za Marylę !!!
Marian (Xxxx),drugi sąsiad córki Iwony przy ulicy Na Stoku w Gd.,
spotykamy się czasem przy płocie, był pracownikiem S4-robił na
karuzelówce w nadgodz.,..chwila nieuwagi,.. wciągnęło mankiet i
rękę w maszynę,.. został bez ręki, ale żyje i dobrze sobie radzi !!
Kaziu Kraszewski inż. od kotłów w Zakładzie, pracownik Maryli.
Pytam co jesteś taki zmachany?! ...powiedz, to ważne bo wiem że
musisz uważać na serce. Nie powiem,.. powiedz bo to ważne.
Kolega z boku mówi- Kaziu wczoraj prostował żelazkiem papę na
dachu swojego domu!! Kaziu, lubię Cię boś mój imiennik, tylko tyle.
Inż. Rysiu Bednarski-Kier. Biura Konstr. Silników, to udany i rozważny
Kierownik w pracy i w "obejściu". a miał tych nowych konstrukcji
silników sporo i sobie radził...,poza tym miłośnik tulipanów. Dał mi
taką radę - nie ścinaj jednym nożem różnego koloru tulipanów,
jeżeli wśród nich jest żółty, bo...w następnym roku,.. wszystkie będą
żółte!!
A na Kuźni, każda wycieczka oprowadzana przez śp. Henia Szymelfiniga i nie tylko, musi się zatrzymać i długo gapić jak kowale
kują rozgrzane do białości kąski żelaza. To swobodne kucie, rzadko
spotykane i drogie bo pojedyncze na zamówienie. Heniuś to Kierownik
Planowania w Zakładzie, bardzo lubiany, repatriant z Rosji.
Franek Kordalski, mistrz na Oprzyrządowania-S6,super fachman,
nie było lepszego w Stoczni. Jak się poznaliśmy?.. tak po prostu,
szukałem mieszkania i dałem ogłoszenie w kiosku, jak się idzie na
rynek we Wrzeszczu. Przeczytała to żona p. Kordalska, i zamieszkała
tam moja żona i ja,.. na Sobótki. Ich córka Hanka Kordalska pracuje
w tvp3,.. pozdrawiam.. Wcześniej Franka nie znałem.
Koledzy,-Z-ca Kier. Zakładu d/s Produkcji inż. Kazimierz Stopowski,
Z-ca Kier. Zakładu d/s Technicznych inż, Jerzy Skrzyński,..to dwaj
fachowcy i reprezentanci Zakładu,.. odeszli w PANU.
Wreszcie ja Kier. Zakładu, miałem ten zaszczyt służyć i wypełniać
obowiązki względem i dla Wszystkich Pracowników ZBS-u.
Ze strony Stoczni, należą się słowa podziękowania dla inżyniera
Dyr. Technicznego Tadeusza Deptały, który wspierał i pomagał w
rozwoju Zakładu Budowy Silników i Kotłów.
To jak na razie wystarczy!.. czekam na Wasze wspomnienia.
Kazimierz Sołtysiak
List Kazimierza Sołtysiaka traktuję jako kolejny dowód na słuszność decyzji przyznającej mu tytuł halabardnika Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.
Zapraszam wszystkich stoczniowców do pisania krótkich notek upamiętniających ludzi, którzy byli Stocznią Gdańską.
Stoczni już nie ma, wielu ludzi też już nie ma, zostaje pamięć.
Zbigniew Szczypiński
Kazimierz Sołtysiak
JUTRO wodowanie na K-2,..a ja szukam najstarszego Stoczniowca.
Już to wyjaśniam,ale wprzódy WODOWANIE,a potem szukanie.
Jutro wodowanie statku na K-2, a jeszcze S-5 nie zamontowało kapy
na koniec wału śrubowego. Jest godz.16-ta po południu,to ja jestem
odpowiedzialny żeby kapa znalazła się na końcu wału śrubowego.
Wprzódy na S-4,..inż.Rejestr ZSRR.musi odebrać próbę ciśnieniową
tej kapy,a to już 3-cia,bo poprzednie 2 przeciekały z powodu porowatości materiału,..więcej już nie mamy ,a te odlewa Elbląg-Zamech. Odbywa się próba i... katastrofa,ta też cieknie..zamarłem.
Co teraz robić,..zawiadomić Dyr i Kier.Kadłubów K-2,że wodowania
nie będzie ?! To na dzisiaj biorąc,tak jak bym zawiadomił Franka
Maleszyka,tego który z Załogą Wydziału zbudował STATEK,a ja z tą
moją g..kapą,mam Jemu powiedzieć,że jutro nie może wodować statku?!,bo kapa itd. Tak być nie może i nie po to tu jestem,a byłem
wtedy Z-cą Kier. Wydz.S-5 d/s Technicznych.Franek,a Ty kim byłeś
w tym czasie,bo jeszcze się tak nie poznaliśmy? Potem się zmieniło!
Rejestr z którym dobrze się znałem,mówi Kazimierz to masz problem,
ja będę czekał na twój telefon w domu...dzwoń o każdej godzinie ,a
nawet w nocy,tak powiedział.
Wpadam po dłuższej chwili na pomysł...zrobię "cylinder"jak kapę,taki
jak to Anglicy zakładają na głowę. Już wiem co chcę zrobić,mam ideę.
Zatrzymuję montera na S-4 z Przedmontażu (mistrza Czaplickiego)
od prób,dalej Tokarza na karuzelówce,też Wiertacza na wiertarce i
biegnę na S-3 Kotlarnię .. i tu się zaczyna!! Pytam Ludzi-kotlarzy,ale
najpierw się przedstawiam i mówię w czym problem i co chcę osiągnąć oraz mówię że trza będzie zostać po godzinach. Starszy
Kotlarz,widać że rzemiecha tak się przedstawił,..młody człowieku-
pomogę ci ,bo dobrze ci z oczu patrzy,..a ja to tu od przed wojny jako
chłopak robię,przez wojnę za Niemca też robiłem i teraz tyż robia.
To ja bym chciał,żeby zrobić taki cylinder jak to Anglicy noszą,tyle że
z blachy,a tą trzeba zwinąć,zamknąć deklem i dospawać kołnierz,tylko
większy,coby dał się obrobić i powiercić. Dycht odpowiedział i zabrał się do roboty. I co powiecie?!! O 22-ej dzwonię do Rejestru i mówię przyjeżdżaj kapa-cylinder gotowa ..montujemy!! Godz.1-sza w nocy
kapa napełniona łojem zamontowana i odebrana przez Rejestr,można
wodować. Cylinder na kapę z mosiądzu,tą właściwą wymienimy na doku!! Uzup.,rys na cylinder ostał się,a "kapa" jeszcze nie raz przydała się i na jej wzór, jak trza było robiono i inne.
Teraz to,co tym razem chcę zrobić (osiągnąć),..już mówię.
Szukam Ludzi z Nazwiska i Imienia z nr .ewidenc.,którzy żyli,byli i
Odbudowywali tą Stocznię Gdańską,a potem budowali wspaniałe
Statki i Silniki. To mają być tacy Ludzie jak Ten Kotlarz,którego
spotkałem "na swej drodze",taki jak Walek Baraniak nr ewid.878 i
Mietek Kapica 1216,których wymieniłem w swoich Wspomnieniach.
To takim Ludziom należy się pierwszeństwo i pamięć po wsze
czasy,a dokonać tego możemy już tylko żyjący My Stoczniowcy!!
Koledzy,spróbujmy odszukać tych co nas poprzedzili,a nawet dali
nam szansę że Ich poznaliśmy w robocie,..dzisiaj to już pamięć !
Trwają prace redakcyjne nad książką. To będzie poważna księga – blisko 800 stron tekstu plus zdjęcia stoczni, i ludzi w niej pracujących.
Informuję, że planowany, w uzgodnieniu z Wydawnictwem Bernardinum, termin na sierpień tego roku nie będzie dotrzymany. Wszystko wskazuje na to, że księga ukaże się na przełomie września/października.
Trochę szkoda ale takie są moce wydawnictwa w trudnym czasie urlopów i koronawirusa.
Pozostaje czekać.
7 maj 2020
Jak już informowaliśmy, prace wydawnicze trwają w Wydawnictwie Bernardinum w Pelplinie. To wydawnictwo wybraliśmy spośród kilku propozycji jakie mieliśmy do rozpatrzenia w czasie gdy zakończyły się procedury z ogłaszaniem wyników konkursu.
Wybraliśmy Wydawnictwo Bernardinum bo to bardzo profesjonalne, duże wydawnictwo działające od lat na polskim rynku wydawniczym. W tym wydawnictwie wydawaliśmy album fotograficzny Zenona Miroty „Stocznia Gdańska – powstanie – rozwój – upadek.
Pragnę poinformować, że prace związane z przepisaniem rękopisów ( a było ich trochę) i maszynopisu pamiętnika Ignacego Siennickiego kończą się. Zaczynamy wspólne prace nad zredagowaniem ostatecznych wersji tekstów, doborem materiału zdjęciowego jaki znajdzie się w tomie i innych prac redakcyjnych.
Mamy deklaracje Wydawnictwa Bernardinum, że przewidywany termin druku tysiąca egzemplarzy Pamiętników to lipiec, przełom lipca i sierpnia.
Informujemy o tym przypominając, że decyzją zarządu Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej każdy z uczestników konkursu otrzyma pięć egzemplarzy - do własnego użytku i zagospodarowania. Będzie to, wszystko na to wskazuje, w miesiącu sierpniu.
Tak więc do zobaczenia.
Zbigniew Szczypiński.
23 marzec 2020
Ogłoszony przez Stowarzyszenie Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej konkurs zakończył się. Trwają pracę związane z wydaniem drukiem 19 nadesłanych prac. Właśnie dlatego, że było ich tylko 19 postanowiliśmy zrezygnować z wyłaniania nagród tak jak to było w warunkach ogłoszonego ponad rok temu konkursu. Wtedy nagrody fundowaliśmy z myślą o 200 -300 pracach.
Zarząd Stowarzyszenia podjął decyzję, że wszyscy uczestnicy są laureatami konkursu i wszyscy otrzymują wyróżnienie w wysokości 1500 złotych.
W dniach 19 i 20 marca w siedzibie Stowarzyszenia, w Gdańsku przy ulicy Grunwaldzkiej 5, spotkaliśmy się z laureatami, gdzie przy zachowaniu wymaganych prawem ostrożności załatwiliśmy wszystkie formalności. Na spotkanie, w dwóch terminach, przybyło 15 spośród 19 uczestników. Zebrane zostały, wymagane przez wydawnictwo zgody na publikacje a z uczestnikami, którzy z różnych względów nie mogli przybyć na spotkanie, sprawy załatwiamy korespondencyjnie.
W najbliższych dniach przekażemy prace złożone w maszynopisie lub rękopisach do wydawnictwa gdzie rozpoczną się prace redakcyjne. Prace przesłane drogą elektroniczną prześlemy na wskazany przez wydawnictwo adres.
Wybranym wydawnictwem, spośród kilku propozycji, jest Wydawnictwo „Bernardinum” z Pelplina.
Przewidywany termin publikacji – maj - czerwiec br.
Każdy uczestnik konkursu otrzyma trzy egzemplarze autorskie, członkowie Stowarzyszenia otrzymają po jednym egzemplarzu, 17 egzemplarzy, zgodnie z prawem wydawniczym rozesłane zostaną do głównych bibliotek w Polsce. Reszta jest do naszej, Stowarzyszenia, dyspozycji – pomyślimy o formie ich dystrybucji.
Pracujemy w szczególnie trudnym czasie, trwa pandemia Covid-19 i najgorsze jeszcze przed nami. Pamiętając o wszystkich uwarunkowaniach - doprowadzimy do publikacji wspomnień o pracy w Stoczni Gdańskiej jej byłych pracowników.
Stoczni Gdańskiej już nie ma, umarła wiele lat temu. Ale my żyjemy ! Jeszcze !
Zbigniew Szczypiński
Stowarzyszenie Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej ogłasza Konkurs na pamiętniki byłych pracowników Stoczni Gdańskiej.
Konkurs ma charakter otwarty – udział w nim mogą wziąć wszyscy pracownicy Stoczni Gdańskiej, niezależnie na jakim stanowisku i jak długo w niej pracowali.
Forma „pamiętnika” może być dowolna – mogą to być wspomnienia osobiste, opis pracy w Stoczni przez wszystkie lata zatrudnienia, próby syntezy – czym była dla piszącego praca w stoczni z jej blaskami ale i cieniami, opis jednostkowych zdarzeń ważnych w subiektywnym odczuciu autora. Nie określamy ani minimalnej ani maksymalnej objętości prac.
Przez wszystkie lata funkcjonowania Stoczni Gdańskiej, poczynając od roku 1947, dacie rozpoczęcia działalności Przedsiębiorstwa Państwowego Stocznia Gdańska a kończąc na 1996 roku, w którym Stocznia Gdańska upadła i decyzją Sądu została wykreślona z rejestru spółek prawa handlowego, przez te ponad 40 lat, zatrudnienie w Stoczni Gdańskiej znalazło 140 tysięcy ludzi. To wielka grupa, żyje nadal duża jej część. Stoczniowcy Stoczni Gdańskiej w swojej znaczącej większości to nie są młodzi ludzie – to do nich kierujemy nasz apel o wzięcie udziału w Konkursie na pamiętniki - kiedy jest to jeszcze możliwe.
Teraz jest ten czas, teraz można podzielić się swoimi wspomnieniami, przypomnieć swoich kolegów z pracy, swoich kierowników, brygadzistów, mistrzów, kierowników, szefów, dyrektorów, przypomnień i opisać wydarzenia ważne, czasem tragiczne ale czasem i śmieszne czy anegdotyczne. Pamiętnik jest formą elastyczną, zmieści wszystko.
Skoro ogłaszamy Konkurs na pamiętniki byłych pracowników Stoczni Gdańskiej to czas na podanie nagród jakie są do uzyskania.
Dzięki hojności naszego głównego sponsora, Piotra Soyki, Prezesa Remontowa Holding SA, jak zawsze wrażliwego na wszystko co wiąże się z historią Stoczni Gdańskiej, Stoczni która była matką wszystkich polskich stoczni - mogliśmy ustanowić następujące nagrody dla uczestników Konkursu.
Pierwsza nagroda – 10 tysięcy złotych
Dwie drugie nagrody po 5 tysięcy złotych każda
Trzy trzecie nagrody, każda po trzy tysiące złotych.
Mamy również środki na wydanie drukiem nagrodzonych i wyróżnionych prac (oczywiście za zgodą autorów).
Termin nadsyłania prac na Konkurs – do końca 2019 roku.
Prace w formie rękopisu należy składać na adres Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej - Gdańsk 80-236 Aleja Grunwaldzka 5.
Prace w formie plików prosimy przesyłać na którykolwiek z adresów poczty elektronicznej członków Zarządu Stowarzyszenia zamieszczonych na stronie www.mystocznia.pl
Mijają lata, zacierają się materialne ślady po naszej stoczni. Na terenach postoczniowych rozwija się Nowe Miasto, tworzą się nowe formy ludzkiej aktywności.
Stocznia Gdańska żyje w naszej pamięci, pamięć ludzka to filtr, w którym oddzielają się rzeczy ważne od mniej ważnych – wszystkie składają się na obraz czym była dla nas, stoczniowców, Stocznia Gdańska, czym była ona dla miasta i regionu, czym była dla Polski.
Nasz Konkurs ogłaszamy w nadziei, że otrzymamy bogaty materiał konieczny dla przeprowadzenia wielu różnych opracowań i analiz.
Zbigniew Szczypiński
Prezes Zarządu Stowarzyszenia Strażników