Strona Pamięci

10 kwiecień  2025

Odszedł 


Marian Zakrzewski 


(17.04.1930 – 8-04-2025)



Musimy pogodzić się z faktem, że z naszej stoczniowej rodziny ubyła kolejna osoba.

Mariana poznałem na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku w trakcie budowy „paragrafowców" - statków z serii B 341 dla armatorów norweskich. Projekt ten postawił przed załogą Stoczni szczególne wysokie wymagania. W tym projekcie odpowiadałem ze automatykę siłowni. Jak mówiono wtedy prowadzenie tego projektu powierzono jednemu z najlepszych, najbardziej doświadczonych stoczniowych głównych inżynierów budowy. Marianowi Zakrzewskiego. W czasie codziennych kontaktów podziwiałem spokój i kompetencje Mariana przy pokonywaniu pojawiających się w czasie budowy serii tych statków wyzwań. Miałem wtedy także okazje posłuchać osobistych wspomnień o jego drodze do Stoczni. A droga była długa i skomplikowana. Urodziny na wschodnich kresach Rzeczpospolitej, wywózka wraz z rodziną w roku 1940 na Syberia, strata tam rodziców w roku 1941. Praktycznie samodzielny powrót do Polski w 1946 roku, nauka m.in. w Conradinum. studia na Wydziale Budowy Okrętów Politechniki Gdańskiej. I październik 1956 roku -początek pracy w Stoczni Gdańskiej. Kompetencje i pracowitość powodowały że Marian otrzymywał coraz bardziej odpowiedzialne zadania. Od 1961, jako główny inżynier m.in. odbudowuje po pożarze siłownię statku „Konopnicka", prowadzi wspomniane „paragrafowce" a także pierwsze projekty baz rybackich. Ostatecznie, w marcu 1978 roku zostaje kierownikiem Działu Eksportu. Zbytu i Kalkulacji Stoczni.

W tym czasie poznałem kolejne wcielenie Mariana. Przed jakąś ważną konferencja organizowaną w roku 1983 lub 1984 przez Stocznię wytypowani pracownicy Biura Projektowego mieli służyć jako przewodnicy dla gości, uczestników konferencji i oprowadzać ich po wydziałach produkcyjnych. Gdy okazało się że nasza wiedza nie jest wystarczająca dla tego celu Marian przeprowadził dla nas fachowe szkolenie. Okazało się że jest kwalifikowanym przewodnikiem PTTK. Do dziś pamiętam niektóre ciekawostki z tego szkolenia, przykładowo zadanie jakie spełniały „skrzynie z piaskiem" na pochylniach.

Trzeci raz nasze drogi skrzyżowały się w roku 1991. Po zakończeniu I kadencji Zarządu Stoczni Gdańskiej SA Marian przestał pełnić funkcje członka Zarządu oraz Dyrektora Handlowego Stoczni. Po przejęciu przeze mnie jego dotychczasowych obowiązków, jako wiceprezes Zarządu i dyrektor techniczno-handlowy Stoczni, zaproponowałem mu współprace w ramach Biura Handlowego Stoczni. Propozycje te przyjął a pracę wykonywał kompetentnie i z wielkim zaangażowanie przez blisko cztery kolejne lata. W roku 1994 nastąpiła kolejna zmiana ról - Marian został ponownie członkiem Zarządu Stoczni a ja jego podwładnym w Biurze Handlowym. Mimo że był to bardzo trudny okres dla Stoczni, zbliżało się bowiem widmo upadłości, niezależnie od tego jaka była między nami formalna zależność służbowa, relacja z Marianem była zawsze przykładna, pełna życzliwości i bezkonfliktowa.

Prace w Stoczni obaj zakończyliśmy w 1996 roku.

Marian, bardzo dziękuję za wspólne stoczniowe lata. Pozostaniesz na zawsze w mojej (i zapewne nie tylko mojej) życzliwej pamięci. Spoczywaj w pokoju....

Gdańsk, l0 kwietnie 2025 roku                                           Andrzej Nawrocki







9 kwiecień  2025  

Spotkanie stoczniowców z

41  Prezydentem Stanów Zjednoczonych

George`m Bush`em.

         Dadeusz Deptała

   Miałem okazję uczestniczyć w spotkaniu z 41 Prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki George`m Herbertem Walker`em  Bush`em. Było to spotkanie prezydenta z gdańskimi   stoczniowcami w dniu 11 lipca 1989 roku. Należało ono niewątpliwie do wydarzeń wyjątkowych. Wynikało to z tego, że część wizyty Prezydenta USA w naszym kraju odbywała się tuż przed historyczną II-ą bramą Stoczni Gdańskiej, przy Pomniku Poległych Stoczniowców bez udziału oficjalnych władz państwowych, czy  władz wojewódzkich.




11 luty 2025
Zmarł Zenon Mirota




      Ze smutkiem przekazujmy informację ,  że w dniu 4.02.2025 roku odszedł nasz kolega, artysta fotografik, wieloletni pracownik naszej Stoczni, życzliwy człowiek ZENON MIROTA.





Zmarłego  wspomina   Zbigniew Szczypiński

Zenon Mirota – artysta fotografik, stoczniowiec, nasz kolega.

 

Odszedł Zenek Mirota, stoczniowy fotograf pracujący w stoczniowej pracowni fotograficznej od 1953 roku, człowiek któremu zawdzięczamy utrwalenie na taśmie filmowej wszystkich najważniejszych chwil i wydarzeń, jakie miały miejsce w Stoczni Gdańskiej w latach jej świetności, a także w latach jej upadku.

Z  Zenonem Mirotą byłem najpierw w służbowym kontakcie, gdy jego pracownia fotograficzna została włączona w strukturę mojego Działu Analiz Społecznych i Humanizacji Pracy jaki powstał w 1973 roku, a potem w serdecznych i przyjacielskich relacjach, gdy byliśmy już na emeryturze i gdy namówiłem go na wydanie dużego albumu „Stocznia Gdańska –powstanie, rozwój i upadek”.

To wielkie dzieło, ponad czterysta stron dużego formatu, z wstępem mówiącym o Stoczni Gdańskiej, jej powstaniu, rozwoju i upadku, ilustrowany zdjęciami Zenona Miroty, z moim wstępem i stroną poświęconą naszemu sponsorowi – Piotrowi Soyce, prezesowi Remontowa Holding SA, który finansował wydanie tego albumu. Zenek nie wierzył, że to się uda, wydanie takiego dużego albumu fotograficznego to bardzo duży koszt, ale dzięki dobrym kontaktom z Piotrem Soyką – udało się.

Album wyszedł w 2015 roku i odtąd pozostawałem w sympatycznym kontakcie z Zenkiem i jego żoną, bywałem tam u nich w mieszkaniu w „falowcu”, na gdańskim Przymorzu. Zenek był aktywny do końca, nie rozstawał się z aparatem, robił zdjęcia zawsze i wszędzie. Już w 1971 roku został członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików, był wielkim artystą, miał ponad dwadzieścia wystaw indywidualnych i wziął udział w ponad dwustu wystawach krajowych i zagranicznych.

Zenek Mirota to był ktoś w tym gronie zawodowych artystów-fotografików.

Wiadomość, że go już nie ma, że nie wpadnę do niego pogadać o starych czasach, jest bolesna i trudna do zaakceptowania - ale takie są prawa natury – kto się urodził ten umrze.

Zenek urodził się w 1935 roku we wsi Kamionka na Kociewiu, żył i pracował w Gdańsku, w naszej stoczni, Stoczni Gdańskiej i takim go zapamiętamy.Jego profil znajduje się na stronie Gedanopedii i tam Zenek będzie żył wiecznie jako, że informacje raz zamieszczone w sieci, nie giną nigdy.






16 styczeń 2025

ŻEGNAMY   ZYGMUNTA PABISIA



W dniu 11 stycznia  2025 roku zmarł
inżynier  Zygmunt Pabiś

Wieloletni, zasłużony pracownik
Stoczni Gdańskiej

Kondolencje i wyrazy współczucia 
Rodzinie i bliskim zmarłego
składają
Członkowie i Zarząd
Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej

Pogrzeb Zmarłego  odbędzie się 18 stycznia o godz.13,00
na Cmentarzu Centralnym Srebrzysko
 




Wspomnienie  o zmarłym 
Tadeusz Deptała

Ta wiadomość spadła na nas nagle tak, jak nagłą była śmierć naszego bliskiego Kolegi i Przyjaciela  Zygmunta Pabisia, z którym tak wiele nas łączyło w naszym ziemskim życiu. A postać Zygmunta Pabisia była niecodzienna. Może nawet i barwna.  Ale na pewno była to postać niezwykłego hartu  i mądrości, jaką zaprezentował w swym życiu nasz Zmarły Przyjaciel...   Całość wspomnień TUTAJ








15 styczeń 2025








12 grudzień  2024

Odszedł
Tadeusz Kubica





Wspomnienie o zmarłym

Zbigniew Szczypiński

Tadeusz Kubica, inżynier Tadeusz Kubica, kierownik Wydziału C-5 Zakładu C w Stoczni Gdańskiej, założyciel i szef firmy Fast jaka powstała w latach transformacji lat 90-tych, bardzo dobry menadżer i kierownik, człowiek bardzo związany z miejscem swojego urodzenia, myślący globalnie – działający lokalnie

Znałem go jako kierownika C-5 a potem jako tego, który nie poddał się marazmowi, jaki panował w Stoczni w latach transformacji on, wraz z grupą kolegów, „poszedł na swoje” – złożył firmę Fast, która urosła do znaczącej wielkości i znaczenia na rynku wyposażenia okrętów.

I tak jest do dziś.

Byliśmy, na jego zaproszenie w jednym z zakładów firmy Fast jaki mieści się w Skórczu, zwiedziliśmy nowoczesny zakład, wysłuchaliśmy planów dalszego rozwoju – relacja filmowa z tej wizyty jest na naszej stronie mystocznia.pl

Przez ostanie tygodnie byłem z nim w kontakcie telefonicznym gdy leżał w klinice jako pacjent, rozmawialiśmy co kilka dni i nie były to zdawkowe rozmowy, Tadeusz opowiadał mi o swoim zdrowiu, o terapii, był pełen optymizmu, że wszystko dobrze się skończy, że wpadnie do mnie na Schuberta i napijemy się dobrego wina – takie mieliśmy plany.

Tadeusz nie wpadnie na wino, jego pogrzeb odbędzie się 16 grudnia  o 12,30 na cmentarzu Łostowickim w Gdańsku, pożegnamy go tam jako naszego stoczniowego kolegę, członka naszego Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej, jako dobrego i ciekawego człowieka jakim był i jakim go zapamiętam.




 8 maj 2024




Odszedł 
Andrzej Gawęda


        Dnia 4 maja zmarł nasz kolega Andrzej Gawęda,  aktywny członek Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.
Uroczystość pogrzebowa na cmentarzu Łostowicki rozpocznie się w sobotę, 11 maja o godz 9.30



Wspomnienie o zmarłym

Zygmunt Tyska    Szef Techniczny Stoczni Gdańskiej

Andrzeja Gawędę pamiętam od roku 1955, kiedy po ukończeniu studiów na Politechnice Gdańskiej został zatrudniony w Pracowni TTp w Dziale Głównego Technologa. Ja również pracowałem w tej pracowni. On, po napisaniu u prof.Jerzego Doerffera pracy magisterskiej na temat koncepcji blokowej budowy trawlerów B14. Ja, po pracy na K3 na budowie kadłubów B10, miałem opracować technologię budowy kadłubów B14. Ponownie blisko współpracowaliśmy kiedy, w latach 60-tych, został Szefem Przygotowania Produkcji a ja podległym Mu Głównym Technologiem. Był już wtedy kompetentnym okrętowcem i rozważnym szefem podległego zespołu specjalistów przygotowujących budowę statków. Preferował jednak pracę bliżej produkcji i po kilku latach został Głównym Inżynierem Budowy.

Tadeusz Deptała     Główny Inżynier Budowy, Zastępca Dyrektora Stoczni Gdańskiej

Andrzej  Gawęda należał do najbardziej uzdolnionych inżynierów – okrętowców zatrudnionych w Stoczni Gdańskiej. Swoje zdolności wykazał pełniąc odpowiedzialną funkcję Głównego Budowniczego Typu Statku - Głównego Inżyniera Budowy w Stoczni od 1959 do 1996 roku, z krótką przerwą, a więc  przez  35 lat. Tę menażerską funkcję sprawował na 11 seriach różnych statków. Kierował zespołami stoczniowymi we wszystkich fazach przygotowania i budowy statków. Reprezentował Stocznię wobec  kontrahentów zewnętrznych, zwłaszcza wobec armatorów i towarzystw klasyfikacyjnych oraz inspekcji poszczególnych państw. ByłPrzewodniczącym Komisji Zdawczej każdego statku.  W wypełnianiu tejfunkcji pomagała mu biegła znajomość  języków obcych. Był bardzo koleżeński  i związany przeżyciami z kolegami w pracy. Aby zachować po nich wspomnienia, stał się współautorem listy pt. „Główni Inżynierowie Budowy – Główni Budowniczowie Typu Statku zatrudnieni przy Budowie statków w Stoczni  Gdańskiej w latach 1959 – 1996”. 

Andrzej Nawrocki       Wiceprezes Zarządu, Dyrektor Techniczno – Handlowy Stoczni Gdańskiej

Andrzeja poznałem w początkowych latach siedemdziesiątych XX wieku, krótko po rozpoczęciu mojej pracy w Stoczni. W tym czasie na większości projektów w Stoczni wprowadzane były coraz bardziej zaawansowane systemy automatyki, najpierw siłowni a później większości systemów statkowych. Wywoływało to wiele konfliktowych sytuacji w czasie budowy a szczególnie w czasie prób zdawczych i przekazywania statków armatorom. Z tego okresu zapamiętałem uznanie uczestników tych procesów jakie wzbudzała wiedza Andrzeja, jego otwarciem na nowe rozwiązania a szczególnie umiejętność rozwiązywania występujących wtedy konfliktów. Z Andrzejem, jako Głównym Inżynierem Budowy współpracowałem przy realizacji coraz trudniejszych z tym zakresie projektów. Jest dla mnie wielkim przywilejem że ta współpraca zaowocowała przyjaznymi relacjami do ostatnich dni a wielki szacunek do Andrzeja pozostaje za mną na zawsze. 

Zbigniew Szczypiński     Szef Biura ds. Osobowych i Analiz Społecznych Stoczni Gdańskiej

Andrzej Gawęda – piękny człowiek o bardzo szerokich horyzontach. Takim go znalem i takim go zapamiętam.





10 listopad 2023

Wspomnienia o śp. Henryku Jankowskim – zasłużonym stoczniowcu i przyjacielu

 Tadeusz Deptała

Wielu z nas – byłych pracowników Stoczni Gdańskiej zaskoczyła wiadomość o śmierci Henryka  Jankowskiego, wieloletniego pracownika Stoczni Gdańskiej, z którym łączyły nas długie lata wspólnej stoczniowej pracy. Niezwykła postać zmarłego sprawiła, że śp. Henryka Jankowskiego na Cmentarzu Łostowickim w dniu 7 października 2023 r. żegnała, poza najbliższą rodziną, rzadko spotykana liczba jego kolegów i przyjaciół.

Całość do przeczytania TUTAJ




8 maj 2023

Tadeusz Deptała


Statek  „Profesor Siedlecki”

jedno z największych osiągnięć projektantów i budowniczych Stoczni Gdańskiej

         Po wysłaniu do wielu adresatów maila w dniu 21 kwietnia 2023 r. Kazimierz Sołtysiak 2-krotnie dzwonił do mnie, prosząc o uzupełnienie danych zawartych w jego mailu a dot. statku „Profesor Siedlecki”. Uważał, że to co napisał na ten temat o tym statku jest zdecydowanie niewystarczające. Postanowiłem spełnić jego prośbę, bo mowa tu jest o jednym z największych osiągnięć projektantów i budowniczych Stoczni Gdańskiej, jakie towarzyszyły powstaniu tego statku...

Cały artykuł do przeczytania TUTAJ

 

 

 

 21 luty 2023

Stocznia Gdańska 

w twórczości Antoniego Suchanka

Zachęcam do odwiedzenia portalu internetowego Nasz Bałtyk. Na stronie (link poniżej) można obejrzeć kilkanaście szkiców wybitnego marynisty, poświęconych Stoczni Gdańskiej.

03

 Stocznia Gdańska w szkicach Antoniego Suchanka - Nasz Bałtyk - morskie czasopismo

 Marian Ochocki

 

  1 listopad 2022


Odeszła 

Teresa Puchaczewska-Krementowska


29 października 2022 zmarła kolejna członkini naszego Stowarzyszenia - Teresa Puchaczewska-Krementowska.

Urodziła się w 1933 r. w Warszawie, ale dzieciństwo spędziła na wschodzie Polski w okolicy Równego, gdzie Jej ojciec gospodarował sporym majątkiem ziemskim, będąc jednocześnie doktorem chemii na Uniwersytecie Warszawskim.

Lata okupacji spędziła znowu w Warszawie i przeżyła tam całe powstanie warszawskie. Wysiedlona po wojnie przez nowe władze z Równego przyjechała w 1945 r. do Gdańska. Tutaj jako siedemnastolatka zdała maturę i rozpoczęła studia chemiczne na Politechnice Gdańskiej. Dyplom inżyniera chemii uzyskała w 1953 r.

Pierwszą pracę otrzymała w małej fabryczce chemicznej w Łapinie, ale zwolniono Ją wkrótce za obronę praw robotników.

10 lat pracowała w gdańskiej firmie Unimor, potem w Centrum Techniki Okrętowej, skąd również zwolniono Ją za „niepokorność” socjalistyczną, a w połowie lat siedemdziesiątych zatrudniła się w Stoczni Gdańskiej. Pracowała tutaj już do emerytury w Dziale Głównego Chemika w trzyosobowym zespole specjalistek od farb okrętowych, tworzyw sztucznych oraz wykładzin chemicznych i klejów – w zespole znanym i cenionym nie tylko w Stoczni, ale również przez inspektorów armatorów budowanych u nas statków.

Miała nie tylko ogromną wiedzę teoretyczną z dziedziny organicznych tworzyw sztucznych, ale także rozległą praktykę produkcyjną w tym zakresie. Nadzorowała w Stoczni procesy technologiczne związane ze stosowaniem tworzyw sztucznych przy budowie statków, szkoliła pracowników, osobiście demonstrowała metody wykorzystania w produkcji nowoczesnych materiałów i procesów.

W każdym terminie i o każdej porze była gotowa przyjść do Stoczni, by udzielić konsultacji, porady, pomóc przy usuwaniu skutków awarii.

Robotnicy kłaniali się Jej w Stoczni i na ulicy.

Nie stała z boku, kiedy w Stoczni powstała spontanicznie wielka organizacja związkowa – Solidarność, lecz była zaangażowana w jej działalność również w stanie wojennym.

Jej wielką pasją były Tatry i wspinaczka wysokogórska.

Wspinała się od lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku w zespołach kobiecych i w zespołach mieszanych. Zrobiła w Tatrach i w Kaukazie wiele wspaniałych dróg wspinaczkowych, często uznawanych za nadzwyczaj trudne. Ze względu na Jej styl poruszania się w ścianie, lekkość, swobodę, brak objawów zmęczenia i lęku wysokości koledzy nazywali Ją Kozicą. Miała wielu przyjaciół i przyjaciółek w gronie tych pasjonatów. Po latach zachowała te relacje i prawie corocznie brała dział w spotkaniach starszych taterników na wiosnę w schronisku przy Morskim Oku.

W 2000 r. w pięćdziesięciolecie Klubu Wysokogórskiego Oddziału Trójmiasto otrzymała dyplom honorowego członkostwa.

Niestety przegrała walkę z nowotworem.

Jej pogrzeb odbędzie się 4 listopada o godzinie 11.30, na cmentarzu Srebrzysko we Wrzeszczu.

Msza św. pogrzebowa zostanie odprawiona dnia 4 listopada 2022 r. o godz. 10:00 w Kościele Garnizonowym w Gdańsku-Wrzeszczu przy ul. Matejki.

Żegnamy dobrego człowieka nieprzeciętnego formatu. 

Andrzej Gawęda

 

 

27 sierpień 2022

Odszedł

Hans Bernard Szyc (21.10.1941 – 24.08.2022),

 

 

wieloletni pracownik

w latach 1990 – 1993 Prezes Zarządu Stoczni Gdańskiej SA.

 


Muszę pogodzić się z faktem, że z naszej stoczniowej rodziny ubyła kolejna osoba.

Janka poznałem w 1970 roku w Pracowni Instalacji Elektrycznych Biura Projektowo - Konstrukcyjnego Stoczni Gdańskiej. Był projektantem. Obserwowałem jak kompetentnie i aktywnie, zawsze z uśmiechem, pokonywał codzienne zawodowe wyzwania.

Jego społeczna aktywność w Stoczni a także aktywność w miejskich organizacjach sportowych spotykała się z uznaniem koleżanek i kolegów z Pracowni.

W latach 1990 -1993, jako Prezesowi Zarządu Stoczni Gdańskiej SA, los wyznaczył szczególnie trudne zadanie – przywrócenie do życia Stoczni, na którą wyrok śmierci wydały wcześniej wrogie jej władze.

Jako jednego z najbliższych współpracowników do realizacji tego zadania Jan wybrał mnie. Ten czas jest dla mnie szczególnie ważnym okresem. Za stworzenie mi możliwości przeżycia tego trudnego, ale bardzo ważnego okresu w moim zawodowym życiu, pozostaję Janowi ciągle wdzięczny.

W tym szczególnie trudnym okresie Jan starał się poszukiwać takich rozwiązań, aby stoczniowcy możliwie w najmniejszym stopniu odczuwali skutki nieuniknionych, dramatycznych decyzji wynikających z drastycznych zmian warunków działania Stoczni.

Gdy pod koniec 1993 roku Jan trafił jako poseł do Sejmu nasza wspólna, ponad dwudziestoletnia, stoczniowa droga się zakończyła.

Janie, dziękuję. Żegnaj…..

 

 

Gdańsk, 27 sierpnia 2022 roku                                                     Andrzej Nawrocki     

 

 

 

 

 19 sierpień 2022

                              ODSZEDŁ   TADEUSZ  BRYNKIEWICZ

 

 

Trudno jest pisać  o  odejściu,  przecież każdy z nas w różny sposób postrzega i odbiera  otoczenie i osoby to otoczenie tworzące. Jedni znają się bliżej, inni tylko z widzenia.

Odprowadzamy Ciebie w skupieniu i powadze.

Księga Mądrości Syracha w „żałobie po zmarłym”, w ustępie 38 (16-23) radzi nam, jak się zachować, gdy ktoś odchodzi – „tylko do chwili pogrzebu niechaj trwa smutek…”.

Słuchaj, Tadziu, ostatni raz rozmawiamy, masz wiedzieć, ze jesteś zapamiętany jako osoba, która czyniła tylko dobro. Czyniła to dobro nieustannie, z uśmiechem, przepędzała kłopoty i zmartwienia innych, motywowała do wysiłku, aby dorosnąć, aby chcieć wziąć odpowiedzialność. Tak zbudowałeś wspaniały zespół pracowników. To nie tylko Twój Wydział S-4, wiele z osób zatrudnionych w Stoczni Gdańskiej uczyniłeś Stoczniowcami, na zawsze. Sam byłeś Wielkim Stoczniowcem. Szczęśliwy ten, kto mógł z Tobą współpracować, dzielić czas. Byłeś wzorem, nadal jesteś wzorem i w przyszłości będziesz wzorem dobrego człowieka.

Żegnaj, Tadziu.

 

                                                     Maciej  Multaniak

                                                       nr.ewid. 71128

 

 

 

 

11 lipiec 2022


POCHWAŁA 

KADRZE STOCZNIOWEJ

 

Kazimierz Sołtysiak


 Lepiej późno niż wcale. 

To co napiszę, chciałem umieścić w książce wspomnień Stoczniowców, ale... ale tego nie zrobiłem i mam do siebie pretensję, dzisiaj to wiem, przepraszam! 

 Wojewoda Gdański, już nie pamiętam jak się tytułował, tak napisał do Dyrektora Stoczni Gdańskiej, zaś Kurator Oświaty, do mnie,... tak do mnie (ale o tym dalej), a było to w Dzień Nauczyciela: ... Dziękuję Kadrze Stoczniowej i Nauczycielom, za to że kształci  młodych mieszkańców Gdańska i przyjezdnych z Kraju, w różnej specjalności, a szczególnie spawaczy, dla Przedsiębiorstw Wybrzeża, Zakładów i Fabryk. Kurator Oświaty w podobnych słowach skierował podziękowania do mnie, dziękując też za szkolenie praktykantów z Bratnich Krajów: Kuby, Korei i Wietnamu. Od Szefa Szkolenia Stoczni p.Augustyna, i Kier. Szkolenia St. Macanowicza,.. też dla mnie Dyplom i List pochwalny. Wstyd mi, że tak się chwalę, teraz wiecie. dlaczego się tak wzbraniałem. Żeby zorganizować ponad 30 Kursów Mistrzowskich w Stoczni, przeprowadzić egzaminy końcowe (teoretyczne i sztuki mistrzowskie,.. te rowery wodne w Tardzie, to nasza robota), musiałem przez rok chodzić (sobota i niedziela) do Budowlanki we Wrzeszczu, a w końcu zdać Egzaminy i otrzymać Świadectwo Nauczyciela!!  Sam nie dałbym rady, bo byłem Z/cą Kier.Wydz. d/s Technicznych, współuczestniczyli w ty przedsięwzięciu, przede wszystkim Z/cy Kier. Wydz. d/s Technicznych z Kadłubów "K+C", Wydz. "W", Dział Szkolenia i Doskonalenia Kadr Stoczni, ... z Nazwiska: Krystyna Heszel i tamże Barbara; Pawlak T.; Jabłkowski; Maleszyk; Kasprzykowski; Czerwiński; Danowski; Kasprzykowski; Józef Skrzypek, i wielu, wielu innych,  także zaangażowanych Kier. Wydziałów. ( Na Dyplomach Mistrza i Czeladnika, podpisywałem się "zielonym atramentem", taki ...). Kursy ukończyło ponad 700 kwalifikowanych Stoczniowców, i dużo, dużo z Lubelskiego i Małopolskiego!!, Ich awans cieszył najbardziej, najbardziej. Szkolenie spawaczy, to osobny i chwalebny rozdział, tak po prawdzie szkoliliśmy spawaczy dla całego Województwa i Stoczni Remontowej też (mój Kolego Zbyszku). Wreszcie, że nie mogliśmy sobie poradzić z podkradaniem spawaczy, ustalono co następuje: za każdego przeszkolonego spawacza, "uciekający" musiał zapłacić za szkolenie 3000 zł (dzisiaj by było), a w rzeczywistości płacił nabywca,... byli też prywaciarze. Spawaczom w stoczni podwyższono stawkę, a tym którzy protestowali, że Im się też należy - proponowano też być spawaczem?! 

.................................................................................

Na Nowy Rok Święto TET, w odwiedziny do Wietnamczyków, przyjeżdża V-ce Premier Rządu i Minister od Transportu Morskiego i lokuje się w Hotelu Robotniczym na Klonowicza,... ja jestem honorowym zaproszonym Gościem!  W połowie świętowania, toastów, głos zabrał v-ce Premier (wszyscy wstali,.. kazał im usiąść), i przemówił w te słowa: Pan(!) Kazimierz, chcemy żeby Pan pracował u nas w Wietnamie, i był V-ce Dyr. Stoczni jako Główny Inżynier Budowy Statków, także jako Doradca Rządu d/s ŻEGLUGI. A ha, był jeszcze Ambasador z W-wy, też Wietnam. ZANIEMÓWIŁEM !!!  Żeby nie obrazić Premiera, odpowiedziałem, że muszę się zastanowić, bo mam Rodzinę i zobowiązania w Stoczni. Pan Minister dodał, że moje uposażenie w Dongach, będzie przekraczało Jego, bo ze wzgledów klimatycznych będę mieszkał w Hotelu, i miał do swojej dyspozycji Personel ułatwiający mi życie!! Rozległy się BRAWA,... Aa mnie nogi zesztywniały w kolanach. Nie tak dawno wrócił z Wietnamu, wysoki urzędnik z Kuratorium Oświaty z Gdańska,... i lekarzom nie udało się Go uratować, ze względu amebę!! Pół roku sprawa się ciągnęła,... uratowała mnie Lekarz, która wydała werdykt korzystny dla mnie, że moje zdrowie nie wytrzyma warunków, które są w Wietnamie!! 

..........................................................................................

Wietnamczycy, którzy pracowali na pół etatu na S5, wracali do Wietnami z 2-ma wagonami "towarów", a przyjechali w sandałach na zelówkach z opon samochodowych! Niedługo dostałem od jednego z Nich list przekazany przez Polskiego Marynarza, że zaraz po przybyciu do Wietnamu, przeszli... reedukację i wszystko im zabrali. Nasz Kolega Kim Ri Kwan, MYzBO, co razem studiowaliśmy u Prof. Polaka, został mianowany Ministrem od Żeglugi w Korei płn., i szybko zerwał z nami znajomość, dla swego bezpieczeństwa. Ja miałem jeszcze jeden sukces, że doprowadziłem za wiedzą PG, jednego mgr. z Wietnamczyków do stopnia Doktora!! Taki misz masz.

......................................................................................

 To co napisałem, daję pod rozwagę Tym, co mówiąc o Kadrze stoczniowej, baczyli co mówią, i ważyli słowa. Ja jednak myślę pozytywnie o wszystkich nas, którzy jeszcze żyjemy i zapisujemy dla potomnych nasze Wspomnienia Stoczniowców!!


PS.

chylę czoła przed tymi Kolegami (Zygmunt  o Tobie tu myślę), co sprawili, że potrafili przyuczyć Ludzi do zawodu konserwacyjno-malarskiego i innych zawodów niestety, niestety niszczących też zdrowie, jest ich wielu,.. stracili słuch, prześladował ich reumatyzm, wdychali opary ze spawania, jedli kurz w odlewni, truli się farbą, rdzą, oparami cynku, tracili wzrok wdychali opary oleju i paliwa itp.  Kiedyś rozmawiałem o tych sprawach z Panią Gliszczyńską,... włos się na głowie jeży, a słowa zasychają w gardle. 

CHWAŁA LUDZIOM CIĘŻKIEJ PRACY, IM TO SIĘ NAPRAWDĘ NALEŻY !!    

Kazimierz Sołtysiak    

 

 

 

 

29 kwiecień 2020

 Zygmunt Tyska  poleca

linki do interesujących stron internetowych, poświęconych historii Stoczni Gdańskiej

 

cztery słuchowiska z cyklu Stocznia jest kobietą

 https://stocznia-jest-kobieta.org/sluchowiska/

audioprzewodnik

 http://metropolitanka.ikm.gda.pl/wp-content/uploads/2013/12/Stocznia_jest_kobieta_audioprzewodnik.mp3

 

słuchowiska o wodowaniu statków

 http://metropolitanka.ikm.gda.pl/wp-content/uploads/2014/11/SJK2-wodowanie-master.mp3

słuchowisko o zawodach kobiet

 http://metropolitanka.ikm.gda.pl/wp-content/uploads/2014/11/SJK2-zawody-master.mp3 

 

Rozmowy ze stoczniowcami Iwony Zając, nagrane na początku lat 2000
 
 https://www.stoczniaweterze.com/?page_id=98 

 

Dokumentacje projektów artystycznych, które powstały w Stoczni w 2004 roku 

 https://konfrontacje.wordpress.com/

 

Prace artystycznych, które powstały w czasie pierwszej edycji projektu "Na styku" w ECS

 https://ecs.gda.pl/title,2018,pid,2161.html

 

Film o suwnicowej Urszuli Ściubeł autorstwa Kamili Chomicz

 https://www.youtube.com/watch?v=MlraC2ZP_Pk

 

Film o traserce Halinie Lewna autorstwa Kamili Chomicz

 https://www.youtube.com/watch?v=o81-Yo6WSFs

 

 

 

15 styczeń  2022

 

Zbigniew Szczypiński: Sierpień 80 w Stoczni Gdańskiej

Rozmowę przeprowadził Roman Sebastyański

 

 

 

16 sierpień 2021



Kolej linowa na Kasprowy Wierch i udział w jej budowie Stoczni Gdańskiej

Tadeusz Deptała



Skąd wzięło się moje zainteresowanie niecodzienną historią budowy kolei linowej w Zakopanem  

 Powstaje pytanie: Czy warto sięgać do historii budowy kolei  linowej na Kasprowy Wierch, kolei która w roku 1936 została zbudowana przy dużym udziale przedsiębiorstwa, występującego pod polską nazwą Stoczni Gdańskiej ? Moje wątpliwości rozstrzygnęły się wówczas , kiedy przeczytałem treść zaproszenia, jakie otrzymała Stocznia Gdańska w marcu 1986 roku.  Całość TUTAJ

16 sierpień 2021


Pożegnaliśmy naszą koleżankę Krystynę Chojnowską Liskiewicz

 Tadeusz Deptała

 

             W dniu 18 czerwca 2021 roku pożegnaliśmy naszą koleżankę Krystynę Chojnowską  Liskiewicz – inżyniera budowy okrętów i konstruktora Biura Projektowo – Konstrukcyjnego Stoczni Gdańskiej, a nade wszystko niezwykle dzielną żeglarkę -  kapitana jachtowego, która jako pierwsza kobieta samotnie opłynęła kulę ziemską na jachcie MAZUREK. Krystyna spoczęła w centrum Alei Zasłużonych Cmentarza Srebrzysko w Gdańsku , w miejscu wiecznego spoczynku  wybitnych obywateli naszego miasta, profesorów wyższych uczelni , gdzie został pochowany pierwszy dyrektor Stoczni Gdańskiej. Krystynę Chojnowską  Liskiewicz żegnało liczne grono jej przyjaciół, żeglarze, koledzy ze wspólnych studiów na Wydziale Budowy Okrętów Politechniki Gdańskiej oraz pracownicy Stoczni Gdańskiej. Władze były reprezentowane przez prezydenta Gdańska, burmistrza Ostródy, przedstawicieli Urzędu Morskiego i działaczy organizacji żeglarskich. Wartę honorową ze sztandarem pełniła Marynarka Wojenna. Nie jest moim celem szczegółowe opisanie przebiegu tych uroczystości , bo z pewnością pominąłbym wiele ważnych szczegółów. Chcę natomiast przypomnieć o niektórych naszych kontaktach i przeżyciach, jakich doświadczaliśmy wraz z Krystyną, będąc studentami tej samej uczelni i pracując  w tym samym zakładzie pracy. Należy podkreślić, że sukces odbycia samotnej żeglugi wokół kuli ziemskiej i tytuł Damy Trzech Oceanów, jaki otrzymała Krystyna Chojnowska  Liskiewicz miał źródło w jej charakterze, jaki prezentowała wcześniej Krystyna w trakcie studiów i w czasie pracy zawodowej w Stoczni.  Sama decyzja podjęcia studiów na Wydziale Budowy Okrętów Politechniki Gdańskiej było dla kobiet niezwykle trudna. Na moim roku na dziewięć kobiet, które rozpoczęły studia  (rok wcześniej niż Krystyna),  dyplom inżyniera otrzymała tylko jedna koleżanka. Należało więc podziwiać chart i zdolności Krystyny, która zdała ten niezwykle ważny egzamin życiowy.  Kiedy Krystyna została inżynierem budowy okrętów, swoje życie zawodowe w roku 1957 związała ze Stocznią Gdańską, stając się konstruktorem Zakładowego Biura Konstrukcyjnego TK . Nasze deski kreślarskie znajdowały się wtedy blisko siebie. Mogłem poznać  ją w  pracy w czasie realizacji szeregu projektów.  Po zmianach organizacyjnych Krystyna przez wiele lat była projektantem Biura Projektowo – Konstrukcyjnego w Stoczni - tego biura, które stworzyło podstawę do budowy przez Stocznię Gdańską blisko tysiąca pełnomorskich statków różnego typu. Krystyna potrafiła połączyć pracę zawodową ze swoją pasją życiową – żeglarstwem. W Stoczni Gdańskiej była ku temu dobra atmosfera. Swoje żeglarskie doświadczenie wielu konstruktorów z powodzeniem wykorzystywało przy projektowaniu żaglowców, których budowę podjęła jedynie nasza Stocznia. Ambicje Krystyny były jednak znacznie większe. Stąd jej decyzja  podjęcia samotnego rejsu wokół kuli ziemskiej, dokonanego przez kobietę po raz  pierwszy w historii.  Oprócz osiągniętych sukcesów w żeglarstwie, otrzymania licznych nagród i odznaczeń,  Krystyna Chojnowska  Liskiewicz do końca życia pozostała skromna i przyjazna, utrzymując liczne kontakty ze swoimi przyjaciółmi z dawnych lat. Przekazywała swoje doświadczenia zwłaszcza młodzieży  w Ostródzie, gdzie stawiała swoje pierwsze kroki w żeglarstwie. Brała też udział w licznych spotkaniach z uczelnianymi kolegami z Wydziału Budowy Okrętów Politechniki Gdańskiej, organizowanymi przez lidera spotkań rocznika Kazimierza Sołtysiaka. Miałem okazję uczestniczyć w jednym z tych spotkań w 2019 roku, zaproszony przez kolegów z „młodszego”  rocznika uczelnianego. Na tym spotkaniu siedzieliśmy z Krystyną blisko siebie. Mogłem z nią przeprowadzić dłuższą i ciekawą rozmowę, dotyczącą wielu wydarzeń, jakie miały miejsce w czasie naszej pracy w Stoczni Gdańskiej. Ważnym stał się też udział znakomitej żeglarki  Krystyny Chojnowskiej Liskiewicz i jej męża Wacława w spotkaniu w Europejskim Centrum Solidarności  w roku 2018, poświęconemu historii Jacht Klubu Stoczni Gdańskiej. Jako były komandor Jacht Klubu w latach 1984 -89, miałem okazję wygłosić wykład dotyczący osiągnięć Jacht Klubu Stoczni Gdańskiej i jego członków, uzyskanych w powojennych latach. O osiągnięciach tych mogłem mówić nie tylko do obecnych na spotkaniu byłych pracowników Stoczni Gdańskiej i żeglarzy, ale również poddać je ocenie Pierwszej  Damy Oceanów - kapitanowi  Krystynie Chojnowskiej Liskiewicz. Dzięki tym przyjacielskim kontaktom, na uroczystościach pogrzebowych na Srebrzysku  w dniu 18 czerwca oprócz wielu oficjalnych delegacji , Krystynę żegnali liczni koledzy  - absolwenci  Wydziału Budowy Okrętów Politechniki Gdańskiej, na czele z liderem grupy  MY z BO -  Kazimierzem Sołtysiakiem, projektanci  Biura Projektowo – Konstrukcyjnego Stoczni Gdańskiej z byłym zastępcą  szefa biura Czesławem Szpanowskim i znakomitym generalnym  projektantem żaglowców Zygmuntem Choreniem. W imieniu nas wszystkich Krystynę pożegnał budowniczy statków Andrzej Kniażycki. To co napisałem, to cząstka tego co można powiedzieć o zmarłej - Krystynie Chojnowskiej Liskiewicz, która stała się słynna na całym świecie.

Napisał: Tadeusz Deptała                                                                      lipiec 2021 r.

 

 

7 czerwiec 2021


O silnikach opowiada Maciej Multaniak


CZAS SILNIKÓW, TAKŻE CZAS STOCZNI GDAŃSKIEJ

     Po pojawieniu się książki „Stocznia Gdańska jaką pamiętamy” nastąpiło zauważalne ożywienie w dalszym wspominaniu i dokumentowaniu stoczniowego życia. Rozsyłana wśród byłych Stoczniowców poczta elektroniczna dostarczała nowe treści, z których znaczna część dotyczyła Zakładu Budowy Silników, czyli szefostwa PS, lub, jak kto woli, tzw. „esów”. Pojawiło się też określenie „rodzina silnikowców”. czytaj tutaj

 

 

8 marzec  2021


STARSZY KOLEGA KULERSKI

   

    Kazimierz  Sołtysiak

     Marian Ochocki

 

     KULERSKI ... mój starszy Kolega z S5, dlatego że właśnie na tym wydziale Montażu Silników było nam dane poznać się. 

Ale od początku.  Całość Tutaj


 

25 luty 2021


ŻEBY PAMIĘĆ NIE ZANIKŁA

 Kazimierz Sołtysiak  

    Próbuję zachować chociaż Nazwiska naszych Kolegów z którymi przyszło mnie i nam pracować. Próbuję  wymienić Mistrzów z wydz.S5,pracujących na statkach dobrze mi znanych i od razu ... blokada pamięci, to przykre dla mnie, bardzo przykre, ale jesteście jeszcze Wy Budowniczowie i w was nadzieja, że chociaż jedno, dwa Nazwiska wyciągniecie z zapomnienia i nie muszą to być ważni mistrzowie ale też znamienici Monterzy i Ślusarze,..

 Cały artykuł TUTAJ

 

22 luty 2021


Główni Inżynierowie Budowy – Główni Budowniczowie Typu Statku

Stoczni  Gdańskiej    w latach 1959 -  1996

Tadeusz Deptała

  Wstęp

       Do napisania tego wspomnienia o Głównych Inżynierach Budowy pracujących w Stoczni Gdańskiej w latach 1959 – 1996 spowodował fakt, że funkcję tę pełniłem przez około 40 lat. Najpierw było to 23 lata pracy na stanowisku Głównego Inżyniera Budowy w Stoczni Gdańskiej od 1961 do 1984 roku, a następnie 17 lat na tymże stanowisku w Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni w latach 1992 – 2009. Tak więc był to najdłuższy okres z mojego 50-cio letniego zawodowego życia stoczniowca. Jak więc nie pisać czymś, co najbardziej przylgnęło do mnie i o czym mi najłatwiej opowiadać. I nie tylko dotyczy to mnie. Potrzebę tę odczuł podobnie jak ja mój bliski kolega – Andrzej Gawęda, który funkcję Głównego Inżyniera Budowy w Stoczni Gdańskiej pełnił od 1959 do 1996 roku, z krótką przerwą, a więc przez 35 lat. To właśnie mgr inż. Andrzej Gawęda rozpoczął przygotowanie listy Głównych Inżynierów Budowy Stoczni Gdańskiej, pracujących w Stoczni Gdańskiej, aby zachować pamięć o tych wyróżniających się w swoich działaniach inżynierach – okrętowcach. Tak więc powstała lista pt. „Główni Inżynierowie Budowy – Główni Budowniczowie Typu Statku zatrudnieni przy Budowie statków w Stoczni Gdańskiej w latach 1959 – 1996”, którą pragnę przedstawić na stronie MYSTOCZNIA.pl szerszemu gronu osób zainteresowanych tym tematem.

Całość  TUTAJ



 15 luty 2021

Ostatnie Denko

 Kazimierz Sołtysiak

 TO mógł być 1984 rok (?)...Kotlarze zjawiają się u mnie w gabinecie i mówią-Szefie jest źle, kocioł mamy prawie gotowy, a Kontrola mówi nam, że Rtg wykazuje liczne pęknięcia na denku kotła za spawem i dalej w głąb!!  

Tutaj cały artykuł

 

 

18 styczeń 2021


Silnikowcy w Papenburgu

Kazimierz Sołtysiak

 Wysiadamy na stacji kolejowej - Kolei Regionalnej w Papenburgu. Jedziemy taksówkami do dogadanego Motelu Państwa Bertelsmans. Taksówkarz chwali mój wybór, bo Państwo B. to wspaniali Ludzie, a ich 2-ka dzieci bardzo uczynna,.. 

Cały artykuł  Tutaj

 

 

5 styczeń 2021

 

Jak wspominam Zakład Budowy Silników Stoczni Gdańskiej -  Część II Wydziały S3 i S5

 Tadeusz Deptała

  Wstęp: 

W części I moich wspomnień o Zakładzie Budowy Silników Stoczni Gdańskiej opowiadałem o przeżyciach, jakich mogłem doświadczyć, jako główny inżynier budowy oraz jako zastępca  Dyrektora Stoczni ,we współpracy  z Zakładem PS i kolegami z wydziału S5, w zakresie produkcji silników i wyposażenia siłowni .  W Części II pragnę najpierw wspomnieć o równie ważnym w strukturze  Zakładu PS producencie kotłów okrętowych - wydziale S3.  Na końcu  zaś  przypomnę o innej specjalności  obydwu wydziałów  S3 i S5 - przetwórstwie na bazach rybackich.

Cały artykuł  Czytaj Tutaj

 

 

 

1 styczeń  2021


Pomnik 

Kazimierz Sołtysiak
 
        WAS.. którzy mieliście swój udział w powstaniu Pomnika, można i powinno się podziwiać za upór i wytrwałość, właśnie dzisiaj kolejny to już raz oglądnąłem zapis z budowy Pomnika, Wielu poznałem, ale z braku adresu nie mogę Ich dołączyć do poczty mailowej.

       Was:- Heryk Knapiński, Wiesław Szyszlak, Zenon Mirota,mój Kolega z Roku Zygmunt Manderla,.. mówicie z ekranu,.. także dobrze znałem Władka Knapa, a jego Córka była mi długi czas Lekarzem Rodzinnym i to bardzo dobrym. Zenona Mirotę ja znam bardzo dobrze, właśnie kupiłem przez internet Jego Album zdjęciowy -drogi bo drogi, ale spodziewam się znaleźć w nim zdjęcia pierwszego silnika Gdańsk-1. Silniki to moja pasja, praca i kawałek życia. Chwalę się, że byłem studentem prof. A. Polaka, oby i Profesor był ze mnie zadowolony. Silniki to nie jedyna moja miłość,.. drugie to Astronomia Fizyczna i Fizyka Atomowa, kiedyś marzyłem pracować w Świerku, a jeszcze...muzyka, mam więc ukończoną Szkołę Muzyczną gry na fortepianie. Dosyć tego samo-uwielbienia!.. przepraszam.

Ziemię uważam za "ziarnko piasku",.. ważne że da się na nim żyć i.. chodzić, zaś Świat to dla mnie "nieskończoność".

I jeszcze jedno-nie modlę się za rządzących, tych przed-,teraz -i następnych, to wymyślił św. Paweł, a ja uważam że chybił i to się nie sprawdza,...bo nie wierzę żeby jakiś kurdupel i kanalia w jednej osobie, nagle zmienił się w "aniołka",...mam rację?!

Pozdrawiam Was i życzę Wam i sobie, zdrowia w naszym wieku + ,czasem zastanawiam się po co jestem PANU jeszcze potrzebny,...ale też dziękuję. Trzymajta się i nie dajta, a PAN pomoże,hej.

 

 

 

7 grudzień 2020


SILNIKOWCY w Trawemunde 

Kazimierz Sołtysiak 

Zanim "Lewy" tam się zjawił - Myśmy tam byli,...a o co chodzi zapytacie?!  Już Wam wyjaśniam...najpierw Lewy-to nasz Polski najlepszy Ambasador Zagranicą i do tego u Niemców!

Jest listopada 1975 roku,..30 lat po II-ej wojnie Światowej, to niby dawno,.. ale jak dla kogo?!  Kto pamięta ten wie za kogo uważali nas Niemcy?, i jak przedstawiała nas Polaków propaganda hitlerowska. Podsumuję to krótko:-brudasy, nieroby, tłumoki nic nie umiejący podludzie,.. że wystarczy im 4-klasy podstawówki w niemieckiej szkole,

żeby zrobić z nich niewolników pod butem nadludzi niemców (piszę z małej litery).  Ci Polacy "nic a nic" nie umieją.

Jest listopada 1975 roku,.. najpierw sam przyjeżdżam do Stoczni Trawemunde-"Schlichting-Werft", żeby wstawić ramę i wał silnika5K62EF na fundament w statku m/s" Budowlany", na zamówienie Polskiego Armatora PŻM. Zapamiętajcie to proszę - w Polsce wyprodukowano silnik, na statek zamówiony przez Polskę !!

Po czasie potrzebnym dla Stoczni, ze względów technologicznych, ponownie przyjeżdżam do Trawemunde,.. ale już z Grupą 14-tumonterów silnika-celem dokończenia montażu w statku, posadowienia na fundamencie na podkładkach żeliwnych, podłączenia do wału śrubowego poprzez sprzęgło Vulcan, i później odbycia prób "na palu" czyli na uwięzi, blisko stoczni, ale jakby na redzie. Mila nie na palu !!

I tu zaczyna się nasza historia !! Niemcy mają wolne od czwartku do niedzieli włącznie.

Ja to rozumiem, że mają 4 dni wolnego, ale My przyjechaliśmy na robotę i Stocznia nas zatrudniła, więc upieram się że my chcemy i będziemy pracować w/g powiedzenia Zeit ist Geld !! i o dziwo Oni to rozumieją!   Mówię więc co chcę i kto ma być od nich do obsługi,..aber  langsam Kazimir, mówi Szef Stoczni Ewers, najpierw musisz to dogadać ze Związkami Zawodowymi, bo nas nie posłuchają. Rozmawiam ze Związkowcami,.. Ci się opierają, ale wyczuwam, że chętnie by zarobili na tej przerwie,...dyskutujemy z pół godziny,.. ja nie ustępuję,.. oni miękną,.. i postanowienie.. będzie tak jak Kazimir chce !!

Teraz my ustalamy strategię,.. ustawiamy się na 2 zmiany po 12 godz...i jeszcze to najważniejsze!.. nie rozbieramy zespołów silnika na części, a mam tu na uwadze zespoły bloków cylinder. i tym co na nich wisi,.. które i tu ryzykuję, będą wstawiane skosem z użyciem knar, bo inaczej nie da się wjechać pod pokład (taka konstrukcja),ale za to

zaoszczędzi się dużo czasu!!..i o to chodzi.

 Pracujemy jak zgrana stoczniowa maszyna, sami się dziwimy jak nam dobrze idzie !! ..kończymy w niedzielę przed północą !!
Sosiński, pewnie Go pamiętacie,.. stawia wiechę z igliwia na górze silnika,.. wygląda SUPER ,.. umowa była na całość 21 dni, mamy więc zapas 5 dób.

Poniedziałek rano,...konsternacja wśród Niemców,.. nie do wiary !! Polacy zmontowali silnik i do tego ta wiecha.. Oni to rozumieją !! Ewers z Budowniczymi przybiegł zdyszany i już z daleka krzyczy...Kasimir, was hast Du getan,.. Ich bin noch nicht bereit?,..i rzeczywiście-mechanizmy nie wstawione czekają w magazynie (agregaty tak),rur  nie ma, kanały wentylacyjne trzeba będzie ciąć i po kawałkach wstawiać, potem na statku w całość zespawać,...a poza tym wiele innych problemów, które ścięły z nóg Szefa i Budowniczych.

Mówię do Ewersa,...uspokój się.. pójdziemy do Biura, wypijemy Ty kawę ja herbatę,...i dokończył Szef,.. znajdzie się coś na uspokojenie. Wyprzedziłem Go i proponuję pomoc i przejęcie montażu pod naszym kierownictwem,...w zamian za uznaniowe zadośćuczynienie.  Zustimmung...bez namysłu odpowiedział!!...podaliśmy sobie rękę !!

Od tej chwili robota ruszyła po naszemu.. dokonałem podziału zadań. Gadomski nasz brygadzista, zajął się siłownią; Sosiński mocowaniem silnika i podłączeniem do wału śrubowego; Władek Ramatowski  i Tadek Frąszczak-kanałami; Mieciu Sychmeler i Edziu Balicki (Baliki) tym co zostało do silnika, oraz co ważne do każdej grupy, prowadzący

dobrali sobie Niemców. Aż miło było patrzeć jak Niemcy i Polacy razem potrafią wspólnie budować to co ....popaprała wojna !!

Teraz to najlepsze, co mogło się przydarzyć!! Nie zauważyliśmy kiedy pojawili się reporterzy miejscowej Gazety,...i już w popołudniówce, na czołowej stronie ukazało się zdjęcie naszego silnika z wiechą na górze i napisem dużymi literami:- Polacy pokazują jak pracują  na statku, na zamówienie Polskiego Armatora PŻM ,a to znaczy ni

mniej ni więcej, że to Polska daje pracę temu Miastu i że to Polska umie budować skomplikowane Silniki okrętowe, i że Polacy to Ludzie pracowici i mądrzy,..

uczcie się od Nich !!


Tak więc odpowiadam i potwierdzam, że...zanim Lewy pokazał się, ...myśmy już tam byli "MY STOCZNIOWCY" z Gdańska.

Na zakończenie ,Ewers Szef Stoczni, zaprosił Polskich i Niemieckich monterów, do przystrojonej kwiatami, Ichniej Stoczniowej Świetlicy na.. BIESIADĘ i stołami pełnymi jadła z Niemieckiej kuchni,.. a także trunkami i.. piwem w beczkach. Były też torty i strucle oraz inne słodkości. Były też śpiewy i toasty,.. i bratanie się jak to bywa między  Ludźmi.

 

Kazimierz Sołtysiak







3 grudzień 2020

 

Stocznia po upadku

      Otrzymaliśmy zgodę na publikację dwóch tekstów redaktor Ryszardy Sochy zamieszczonych kilka lat temu na łamach tygodnika „Polityka”. Oba teksty dotyczą trudnych warunków życia w jakich znaleźli się pracownicy Stoczni Gdańskiej po jej upadku. Sądzimy, że te świetne teksty redaktor Sochy mogą być dobrym uzupełnieniem listów i wspomnień prezentowanych na naszej stronie. Warto przeczytać !

Zbigniew Szczypiński

 

Song o talerzu zupy     pobierz

autor Ryszarda Socha
Polityka nr 35 (2331), 31 sierpnia 2002
© Polityka sp.z o.o. S.K.A.

Życie na micie               pobierz             

autor Ryszarda Socha
Polityka nr 35 (2771), 28 sierpnia 2010
© Polityka sp.z o.o. S.K.A.





24 listopad 2020


Tadeusz Deptała

Jak wspominam Zakład Budowy Silników Stoczni Gdańskiej 

Część I

Do napisania tego listu zostałem zobligowany treścią szeregu niezwykle ciekawych  wspomnień, jakie o swoich towarzyszach pracy publikuje od pewnego czasu nasz kolega mgr inż. Kazimierz Sołtysiak. Część wspomnień, ten wieloletni zasłużony pracownik i Kierownik Zakładu Budowy Silników i Kotłów Stoczni Gdańskiej (PS) - Kazimierz Sołtysiak wydał w dniu 15 listopada b.r. Autor pisze o wielu stoczniowcach,  głęboko sięgając w historię ZBS.  Tą częścią wspomnień Kazimierz Sołtysiak zapragnął podzielić się na łamach portalu <Mystocznia.pl>. Idąc tym śladem chciałbym  trochę dodać do wspomnień Kazia, ponieważ wielu zasłużonych i wymienionych przez niego ludzi znałem od wielu lat. Na początku muszę sięgnąć pamięcią aż do roku 1949, kiedy byłem uczniem Państwowego Liceum Budownictwa Okrętowego w Gdańsku, a funkcję wychowawcy w internacie pełnił Tadeusz Romańczuk, jeden z późniejszych kierowników ZBS. Tadeusz Romańczuk był w internacie „Conradinum” najbardziej lubianym przez uczniów wychowawcą. W roku 1956, kiedy rozpocząłem pracę w Biurze Konstrukcyjnym Stoczni – TK, trafiłem do sekcji siłowni, którą kierował mgr inż. Walerian Janiszewski. Inżynier Janiszewski to późniejsza „Ikona ZBS”. Miałem więc wspaniałych nauczycieli. Ci ludzie stanowili trzon  pracowników Zakładu Budowy Silników i Kotłów Stoczni Gdańskiej. Organizacja ZBS w Stoczni Gdańskiej  ukształtowała się   w latach 60 –tych ubiegłego wieku. Zakład PS stał się jakby „Udzielnym księstwem”, działającym w ramach przedsiębiorstwa – Stoczni Gdańskiej. Miał dużą samodzielność, własne służby: Biuro Konstrukcyjne, Biuro Technologiczne i inne. Produkował nie tylko na potrzeby  Stoczni , ale też dla kraju i na eksport. Ale co było najważniejsze, ZBS Stoczni Gdańskiej miał wspaniałą kadrę – doświadczonych ludzi, którzy w starych halach dawnej „Danziger Werke” potrafili produkować nowoczesne wyroby: silniki okrętowe, kotły, zbiorniki powietrza i inne, a jednocześnie montować i zdawać w działaniu mechanizmy i urządzenia  na budowanych w Stoczni statkach. Miałem możność współpracować z tymi ludźmi przez wiele lat. Poznałem prawie wszystkich o których pisze Kazimierz Sołtysiak. I tych z kierownictwa i z przygotowania produkcji  i z samej  produkcji Zakładu. Nasza znajomość rozwinęła się,  kiedy w 1961 roku zostałem Głównym Inżynierem Budowy. Na początku dotyczyła  współpracy z Wydziałem Montażu Silników – S5. Budowaliśmy razem drewnowce typu B514 a następnie typu B45. Wydział S5 na statkach wyposażanych na tzw. Terenie B Stoczni w pełnym zakresie prowadził montaż i próby w siłowni, wykonując też wiele prac montażowych w innych rejonach statku. Był więc na statkach czołowym wykonawcą wyposażenia. Nasza wspólna praca trwała przy budowie wielu statków. Stała się ona szczególnie szeroka na bazach – przetwórniach typu B64, B69 i B670. Stąd moja znajomość z wieloma mistrzami Wydziału S5: Sobkowiakiem, Bieńkuńskim, Apollo, Wesołowskim, Kwidzyńskim i innymi. Przy montażu i próbach na statkach mocno angażowało się kierownictwo wydziału. Stawało  się to szczególnie ważne w momencie zagrożenia w terminowym zdaniu statku. Niedawno mgr inż. Kazimierz Sołtysiak przypomniał mi, jak we wrześniu 1979 r. wspólnie zdawaliśmy wyparowniki wody na prototypowej bazie B670/1 (był wówczas kierownikiem S5). Na statku tym znajdowały się trzy wielostopniowe wyparowniki, każdy o wydajności 100  ton destylatu/24 godziny. Tak duża ilość wody słodkiej potrzebna była dla przetwórni ryb.  Na prototypowej bazie, w czasie prób morskich mieliśmy kłopoty z uzyskaniem wydajności wyparowników i obiecaliśmy armatorowi powtórzenie prób po powrocie statku do Stoczni. W celu zapewnienia dopływu do wyparowników czystej wody morskiej, podłączyliśmy prowizorycznie wodę z zapełnionych wcześniej zbiorników balastowych. Ponieważ sprawa nominalnej wydajności wyparowników, w końcowej fazie budowy statku stała się bardzo ważna, do próby włączył się Kierownik Wydz. S5.  Początkowo nie udawało się uzyskać właściwej wydajności wyparowników. Jak mi niedawno przypomniał Kazimierz Sołtysiak, stanąłem wtedy obok Kierownika i wspólnie pokierowaliśmy dalszymi próbami, które zakończyły się sukcesem. Pomogło  moje doświadczenie w eksploatacji urządzeń okrętowych, zdobyte na statkach zarówno będących w eksploatacji, jak i w trakcie ich budowy i prób w Stoczni. Omawiane wyparowniki osiągały swoją pełną wydajność, dopiero po uzyskaniu 98% próżni, kiedy temperatura wrzenia wody morskiej  wynosi około 38 st. C. Musieliśmy więc usunąć najdrobniejsze nieszczelności i poświęcić więcej czasu dla uzyskania właściwych parametrów, szczególnie próżni. Zbytni pośpiech musiał być szkodliwy. Ten przykład potwierdził zasadę, że sukcesy w pracy uzyskuje się przy pełnej współpracy ludzi, niezależnie od tego, jaką funkcję oni pełnią.  Rola Zakładu Budowy Silników w Stoczni znacznie wzrosła, z chwilą uruchomienia produkcji silników głównych wg licencji duńskiej firmy B&W. Wiele z tych silników było następnie montowane na statkach budowy Stoczni Gdańskiej. Odpowiedzialność ZBS, a zwłaszcza Wydziału S5, była więc podwójna. Wydział S5 odpowiadał nie tylko za montaż na statku, ale również za jakość wyprodukowanego przez Zakład silnika. Produkcją przez ZBS silników interesowali się wszyscy stoczniowcy. Kiedy odbywały się próby silników na hali 28A, z daleka było to widoczne wszystkim pracownikom idących w kierunku mostu. Duże okna starej hali poruszały się wówczas w rytm obrotów silnika. Odwiedzałem nieraz „panującego” na hali Kierownika Montażu i Prób – mgr. inż. Zdzisława Studzienieckiego  zwłaszcza, kiedy silnik był przeznaczony na statek będący pod moim nadzorem. Ówczesna technologia przewidywała rozbiórkę silnika głównego po próbach na hali i ponowny montaż silnika z części na statku. Inżynier Studzieniecki zdawał więc swój silnik ponownie w czasie prób morskich statku. Próby morskie kończyły dopiero cykl produkcyjny silnika głównego. Odpowiedzialność Stoczni za udane próby silnika w morzu dotyczyła również silników głównych innych producentów.  Potwierdza to przypadek, kiedy kadra silnikowców Zakładu PS naprawiała silnik typu 662VT2BF – 140 nie będący produkcji Stoczni, ale naszego dostawcy – Zakładów  HCP. Otóż w czasie prób morskich na bazie – przetwórni B69 stwierdzono na łożyskach krzyżulcowych silnika tzw. potocznie „silne zaciąganie białego metalu”. Armator i Rejestr zgłosili zastrzeżenia i uznali próby silnika gł. w morzu za nieudane. Powracaliśmy do Stoczni z nie zdanym silniku głównym. Było to w Dzień Wigilijny 1968 r. a statek miał być sprzedany do końca roku. Nic dziwnego, że  Dyrekcja Stoczni pozwoliła nam jedynie na tradycyjną Wieczerzę Wigilijną w gronie rodzinnym.  Święta spędziliśmy w Stoczni. W opinii specjalistów ZBS konieczne było ponowne wylanie łożysk białym metalem  i centrowanie układów na stanowisku montażowym silników. Dobrze, że mieliśmy takie stanowisko w Stoczni i doświadczonych specjalistów w budowie tego typu silników. Natychmiast jedna brygada  S5 przystąpiła do demontażu kolejno - po dwa  układy silnika. Dostarczano je na stanowisko montażowe na hali 28A, gdzie pracowały na zmianę dwie brygady montażu silników.  Odlewnia Wydz. S1 wylewała jednocześnie łożyska nowym białym metalem. Po zakończonym montażu i centrowania układów na hali, inna brygada transportowała i montowała je na statku. Dzięki niezwykle sprawnemu działaniu pracowników Zakładu Budowy Silników, naprawa silnika w pełni się powiodła. Potwierdziły to powtórne próby silnika głównego w morzu. Akt Zdawczo – Odbiorczy  statku został podpisany w Sylwestra 31 grudnia. To co opisałem powyżej odnosi się głównie do osiągnięć w pracy  Wydziału S5 i do czasu , kiedy pełniłem na statkach funkcję Głównego Inżyniera Budowy. O pracownikach, z równie ważnego dla Stoczni Wydziału S3 i ich osiągnięciach  w dziedzinie przetwórstwa rybnego na bazach rybackich B64, B69 i B670, postanowiłem napisać odrębnie i przesłać pod ten sam adres.

  Kiedy w maju 1984 r. zostałem Zastępcą Dyrektora Stoczni ds. Technicznych, moja współpraca z Zakładem Budowy Silników przybrała nieco inny charakter.  Między innymi musiałem wspierać Zakład Budowy Silników w kontaktach z firmą MAN B&W, od której otrzymaliśmy licencję na produkcję silników. Dobrze, że od wielu lat Zakład  Budowy Silników utrzymywał dobre stosunki ze swoim  licencjodawcą. Byliśmy często odwiedzani przez wysokiej rangi inżynierów  MAN B&W, zwłaszcza przez   B. Leidlanda i J. Jeppsena. Szczególnie przyjaźnie odnosił się do nas inż. B. Leidland, o czym pisze Kazimierz Sołtysiak w swoich wspomnieniach. Mnie również udało się nawiązać z nim przyjazny  kontakt, trwający przez wiele lat. Tę dobrą współpracę Stoczni Gdańskiej  z MAN B&W widać na   zdjęciach, część których zamieszczam. Na jedną z wizyt inż. B. Leidland  zabrał żonę, aby pokazać jej piękny Gdańsk.


Spotkanie z Państwem Leidland. Obiad w restauracji „Pod Łososiem” w Gdańsku 3.07.1985 r.


Wybór przez Stocznię Gdańską do produkcji wolnoobrotowych silników dwusuwowych z przepłukaniem wzdłużnym wg licencji   MAN B&W okazał się trafny. Stocznia Gdańska potrafiła sprostać wymaganiom stawianym zarówno przez licencjodawcę, jak i przez odbiorców silników. Otrzymywaliśmy licencje na kolejne typy silników. Kierownictwo MAN B&W liczyło na zwiększenie produkcji ich silników w Polsce. Dotyczyły to zarówno największego w Polsce producenta silników – HCP, jak i Zakładu Budowy Silników Stoczni Gdańskiej. Było to ważne ze względu na istniejącą w latach 80 – tych ubiegłego wieku  dużą konkurencję  ze strony innych producentów silników okrętowych  (Sulzer, Wartsilla, MAK ). Był to też okres wzrostu stosowania do napędów statków silników średnio obrotowych, konkurencyjnych dla rodziny silników MAN B&W. Sytuacja ta zmuszała  MAN B&W do ciągłych zmian w technologii i profilu produkowanych silników. W kręgu  producentów nowych typów silników znalazła się też Stocznia Gdańska.  W  drugiej połowie 1988 r. rozpoczęły się przygotowania, które objęły między innymi szkolenie kadry stoczniowej w zakresie nowej produkcji.  Szkolenia te odbywały się w zakładach MAN B&W w Kopenhadze. Istniało wówczas dobre połączenie promowe i podróżowanie ze Świnoujścia do Kopenhagi nie sprawiało nam kłopotu. W jednym kilkudniowym  szkoleniu  brałem również udział wraz z  grupą pracowników ZBS Stoczni , w skład której wchodził między innymi Kierownik Wydz. S4 inż. Tadeuszem Brynkiewicz.  Rozmowy dotyczące produkcji nowych typów silników, w 1988 roku były również prowadzone w Gdańsku. Na jedno ze spotkań przybyła delegacja MAN B&W na czele z Dyrektorem Technicznym  J. Schmidt - Sorensenem oraz  inżynierami B. Leidlandem i J. Jeppsenem. Ta wizyta kierownictwa MAN B&W w Gdańsku miała miejsce w dniach 1 – 3 grudnia 1988 r . Przy okazji nie omieszkaliśmy pokazać naszym gościom pięknej Ziemi Kaszubskiej. Widać to na dwóch zdjęciach wykonanych podczas krótkiej wizyty  w  Wieżycy w dniu 1.12.1988 r.

Na zdjęciu od lewej:    T. Deptała (N6/DT), J. Schmidt-Sorensen – Dyrektor Techniczny (MAN B&W),   W. Janiszewski (N6/PS), K. Sołtysiak (N6/PS) – Wieżyca 1.12.1988 r.


Na zdjęciu od lewej: T. Deptała (N6/DT), B. Leidland  (MAN B&W), W. Janiszewski (N6/PS), K.Sołtysiak (N6/PS) - Wieżyca 1.12.1988 r


Spotkanie rodziny producentów silników MAN B&W z 15 krajów 

Kopenhaga 19 – 21.05.1989 r. 


Zaproszenie

w spotkaniu tym Stocznię Gdańską reprezentowali: T. Deptała i K.Sołtysiak. 

Po przybyciu promem „Jan Śniadecki” do Kopenhagi w dniu 18.05.1989 r. na przystani promowej powitał nas nasz dobry znajomy inż. B. Leidland.  W czasie spotkania producentów silników licencji  MAN B&W w Kopenhadze mieliśmy z nim stały kontakt. 

Od prawej B. Leidland (MAN B&W), T. Deptała (N6/DT) podczas przerwy w obradach  



Rozmowa uczestników spotkania w Kopenhadze 19 – 21.05,1989 r. Od prawej K. Sołtysiak (N6/PS), B. Leidland (MAN B&W)


Poniżej: Główna sala obrad, w której odbywały się wykłady w  czasie 13 –ego spotkania producentów silników licencji MAN B&W w Kopenhadze w dniach 19 - 21.05.1989 r.   

W drugim rzędzie od prawej K. Heppel  (HCP), W. Jungermann (HCP) , I. Pińczak (HCP), T. Deptała (St. Gdańska). W trzecim rzędzie drugi od prawej K .Sołtysiak (St. Gdańska).



Wizyta w zakładzie MAN B&W Teglholmen w Kopenhadze – 20.05.1989 r. Po  środku K. Sołtysiak – Stocznia Gdańska (PS)


Wiele rozmów na temat planowanych wspólnych przedsięwzięć przeprowadziłem z Dyrektorem Zakładów  

HCP w Poznaniu  – I. Pińczakiem. 


Dyr. T. Deptała – Stocznia Gdańska (po środku) i Dyr. I. Pińczak- HCP (po prawej) w czasie spotkania producentów silników  licencji  MAN B&W w Kopenhadze w dniach 19 – 21.05.1989 r.


Kilka słów o przebiegu spotkania w Kopenhadze . Było to 13 - te  spotkanie producentów silników licencji MAN B&W (pierwsze miało miejsce 40 lat wcześniej). Brali w nim udział producenci silników okrętowych licencji MAN B&W z następujących 15 krajów: Japonii, Korei Południowej, Hong-Kongu, W. Brytanii, Hiszpanii, Francji, Włoch, Niemiec, ZSRR, Norwegii, Finlandii, Grecji, Chorwacji, Polski i Danii. Cała impreza była zorganizowana na wysokim poziomie. Były prowadzone przez MAN B&W wykłady i dyskusje na temat tzw. „ Silników lat 1990 - tych” i nowych technologii wdrażanych do produkcji. Na spotkaniu szczególnie widoczni byli producenci  silników z Dalekiego Wschodu, zwłaszcza z Japonii (Mitsui, Kawasaki, Hemco, Kitayama). Kierownictwo  MAN B&W liczyło też na duży udział w nowych przedsięwzięciach producentów  z Polski – Zakładów H. Cegielskiego w Poznaniu i Stoczni Gdańskiej. Uważali, że w Europie najbardziej opłacalna jest produkcja silników w polskich zakładach. W czasie spotkania w Kopenhadze miały miejsce też rozmowy  pomiędzy delegacjami HCP i Stoczni Gdańskiej. Dotyczyły one możliwości końcowego montażu i prób silników przez obydwie firmy  na terenie Stoczni.  Stosowana wówczas metoda powtórnego montażu z części silnika na statkach była czasochłonna i kosztowna. Wymagała więc zmian. Omawiano możliwości transportu na statek w budowie kompletnego silnika.

   Ważnym tematem obrad w Kopenhadze była ochrona środowiska – emisji gazów spalinowych oraz rodzajów paliw dla silników okrętowych. Stąd też w dniu 21.05.1989 roku wszyscy uczestnicy spotkania udali się specjalnym pociągiem na południu Danii do znajdującego się  na wyspie Loland  Zakładu MAN B&W w Holeby,. W czasie podróży miałem możliwość przeprowadzenia rozmowy z Dyrektorem  MAN B&W – Leifen Jorgensenem. Rozmawialiśmy o planowanej produkcji silników MAN B&W w Polsce. Dyrektor  Leif Jorgensen  dobrze oceniał jakość naszych silników i pracę polskiej  kadry specjalistów – silnikowców. W pewnym momencie przerwał  na chwilę rozmowę i pokazał ręką, widoczne z okna pędzącego pociągu, rozległe pola uprawne. Powiedział: „Te piękne pola, które pan widzi  są uprawiane przez potomków Polaków, przybyłych do Danii w końcu XIX i na początku XX wieku”. W ten właśnie sposób oceniał pracowitość Polaków .  

W Zakładzie MAN B&W Holeby Diesel przygotowano pełną instalację do pracy silnika okrętowego na gaz. Na hamowni ustawiono silnik 6L35MC produkcji HCP wraz ze stanowiskiem do sterowania. Przed startem silnika, kierownik prób inż. Wróblewski  -  MAN B&W (od kilku lat pracował w Danii) wygłosił obszerne wprowadzenie. Następnie odbyły się  próby silnika przy obciążeniach 50 i 100 %.


Próba silnika na gaz 6L35MC produkcji HCP w zakładzie MAN B&W Holeby Diesel Dania –21.05. 1989


  Kilka miesięcy po majowym spotkaniu otrzymałem pismo podpisane  przez obu Dyrektorów MAN B&W Diesel A/S - Gerrita Korte i Leifa Jorgensena. Pismo z grudnia 1989 r. , którego kopię załączam, zawierało podziękowanie „…za wspaniałą współpracę z panem i pana Przedsiębiorstwem” ( for exellent cooperation we enjoy with you and your Company). Do pisma zostało dołączone bogate sprawozdanie zdjęciowe ze spotkania L89 licencjobiorców w Danii w maju 1989 r. Pismo to otrzymałem w czasie, kiedy po pięciu i pół latach służby, postanowiłem złożyć rezygnację ze stanowiska Zastępcy Dyrektora Stoczni  ds. Technicznych. 



Później historia pokazała, że wezwanie MAN B&W, rzucone licencjobiorcom w czasie majowego spotkania L89 w Kopenhadze  w roku 1989, w pełni podjęli producenci silników okrętowych na Dalekim Wschodzie.  Obecnie największe dwusuwowe silniki wolnoobrotowe nowej generacji, wg licencji MAN Diesel & Turbo, o mocy 100 tysięcy KM,  są produkowane w Korei Południowej. Po produkcji silników okrętowych   MAN B&W w Polsce pozostały tylko wspomnienia.

Tadeusz Deptała                                                                                        








17 listopad 2020


Ci wspaniali Ludzie z ZBS


      To kolejna notka Kazimierza Sołtysiaka o ludziach z zakładu budowy silników i kotłów Stoczni Gdańskiej. To kolejny dowód na to, ze Kazimierz w pełni zasłużył na przyznany mu tytuł halabardnika.

Czekamy na głosy innych, pomyślcie proszę, kogo chcielibyście przypomnieć z kolegów z pracy. Tyle jeszcze możemy – zachować pamięć o ludziach, zdarzeniach. Czekamy na wasze notki.

Zbigniew Szczypiński

               


Ci wspaniali Ludzie z Zakładu Budowy Silników i Kotłów-ZBS.

To oficjalna nazwa Zakładu,.. ale to skrót, bo należałoby Ich

wymienić z Imienia I Nazwiska, zaczynając od fachowców

Robotników - kowali z Kuźni S2,-odlewników i modelarzy z S1,

-kotlarzy i spawaczy z S3,-tokarzy wszelkiej specjalności z S4,

-monterów silników - maszyn i urządzeń na statkach z S5,

-producentów oprzyrządowań z S6. Inżynierów i Techników - z

Biura Konstrukcyjnego Silników,-Biura Technologicznego,-

Oddziału Ruchu,-Grupy Planowania,-Działu Kontroli Jakości Siln.

Także Pracownia Kotłowa inż. Dyrendarza z Biura Projektowo-

Konstrukcyjnego Stoczni RN.



Nie sposób bym spamiętał i mógł wymienić 1.600 ludzi pracujących

w ZBS i towarzyszących przy produkcji Silników i też dla Statków.

Mogli by to zrobić mnie znani Kierownicy:-inż.Stobiński z S1,-

inż. Kacperski z S2,-inż.Różański z S3,-inż.Brynkiewicz z S4,-inż.

Pawlak z S5,-inż.Mickiewicz z S6,..lub ich Z-cy.

Pozwólcie zatem, że wspomnę tu o paru pracownikach, którzy jakoś

sprawili, że ich zapamiętałem.

Inż. Maria Wierzbicka, po prostu Maryla-Kier. Biura Technologicznego .,w/g

mnie najlepsza inżynier na świecie, lepiej nie mogło nam się przydarzyć. Zaczynamy robić większe gabarytowo silniki na potrzeby

Stocznia to wymaga "większych" maszyn do obróbki np. ramy silnika..

Na Hali 250 C jest już montowana frezarko-strugarka "gigant"

która ma uwzględniać nawet kulistość Ziemi , ale jeszcze nie teraz.

Musimy szukać w Europie,.. kto nam da radę obrobić 1-2 ramy na

bieżące potrzeby?! Ja jadę do Budapesztu, bo mówią że zrobią, zaś

Maryla do Londynu, bo też chcą zrobić. Węgrzy odpadają,.. Anglicy

zrobią... Maryla to potwierdza. Już wiemy gdzie słać ramę! To przykład

pracy Pani inżynier. Tu długa przerwa ...,jest takie Rondo jak się jedzie z Jelitkowa do Sopotu przed nim przejście dla pieszych, tam

Maryla przeprowadza na spacer rosłego psa w kierunku na plażę,

potem wraca, dzień jak codzień. Smycz psa ma owiązaną wokół ręki.

Maryla staje,.. pies pociąga,.. wpadają pod koła samochodu.

Zawsze jak tam jadę,... modlę się za Marylę !!!

Marian (Xxxx),drugi sąsiad córki Iwony przy ulicy Na Stoku w Gd.,

spotykamy się czasem przy płocie, był pracownikiem S4-robił na

karuzelówce w nadgodz.,..chwila nieuwagi,.. wciągnęło mankiet i

rękę w maszynę,.. został bez ręki, ale żyje i dobrze sobie radzi !!

Kaziu Kraszewski inż. od kotłów w Zakładzie, pracownik Maryli.

Pytam co jesteś taki zmachany?! ...powiedz, to ważne bo wiem że

musisz uważać na serce. Nie powiem,.. powiedz bo to ważne.

Kolega z boku mówi- Kaziu wczoraj prostował żelazkiem papę na

dachu swojego domu!! Kaziu, lubię Cię boś mój imiennik, tylko tyle.

Inż. Rysiu Bednarski-Kier. Biura Konstr. Silników, to udany i rozważny

Kierownik w pracy i w "obejściu". a miał tych nowych konstrukcji

silników sporo i sobie radził...,poza tym miłośnik tulipanów. Dał mi

taką radę - nie ścinaj jednym nożem różnego koloru tulipanów,

jeżeli wśród nich jest żółty, bo...w następnym roku,.. wszystkie będą

żółte!!

A na Kuźni, każda wycieczka oprowadzana przez śp. Henia Szymelfiniga i nie tylko, musi się zatrzymać i długo gapić jak kowale

kują rozgrzane do białości kąski żelaza. To swobodne kucie, rzadko

spotykane i drogie bo pojedyncze na zamówienie. Heniuś to Kierownik

Planowania w Zakładzie, bardzo lubiany, repatriant z Rosji.

Franek Kordalski, mistrz na Oprzyrządowania-S6,super fachman,

nie było lepszego w Stoczni. Jak się poznaliśmy?.. tak po prostu,

szukałem mieszkania i dałem ogłoszenie w kiosku, jak się idzie na

rynek we Wrzeszczu. Przeczytała to żona p. Kordalska, i zamieszkała

tam moja żona i ja,.. na Sobótki. Ich córka Hanka Kordalska pracuje

w tvp3,.. pozdrawiam.. Wcześniej Franka nie znałem.

Koledzy,-Z-ca Kier. Zakładu d/s Produkcji inż. Kazimierz Stopowski,

Z-ca Kier. Zakładu d/s Technicznych inż, Jerzy Skrzyński,..to dwaj

fachowcy i reprezentanci Zakładu,.. odeszli w PANU.

Wreszcie ja Kier. Zakładu, miałem ten zaszczyt służyć i wypełniać

obowiązki względem i dla Wszystkich Pracowników ZBS-u.

Ze strony Stoczni, należą się słowa podziękowania dla inżyniera

Dyr. Technicznego Tadeusza Deptały, który wspierał i pomagał w

rozwoju Zakładu Budowy Silników i Kotłów.



To jak na razie wystarczy!.. czekam na Wasze wspomnienia.

Kazimierz Sołtysiak

 






9 listopad 2020

JUTRO WODOWANIE NA K-2,.a ja szukam STOCZNIOWCA ..

      List   Kazimierza Sołtysiaka   traktuję jako kolejny dowód na słuszność decyzji przyznającej mu tytuł halabardnika Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

Zapraszam wszystkich stoczniowców do pisania krótkich notek upamiętniających ludzi, którzy byli Stocznią Gdańską.

Stoczni już nie ma, wielu ludzi też już nie ma, zostaje pamięć.

Zbigniew Szczypiński



Kazimierz Sołtysiak

JUTRO wodowanie na K-2,..a ja szukam najstarszego Stoczniowca.

 Już to wyjaśniam,ale wprzódy WODOWANIE,a potem szukanie.

Jutro wodowanie statku na K-2, a jeszcze S-5 nie zamontowało kapy

na koniec wału śrubowego. Jest godz.16-ta po południu,to ja jestem

odpowiedzialny żeby kapa znalazła się na końcu wału śrubowego.

 Wprzódy na S-4,..inż.Rejestr ZSRR.musi odebrać próbę ciśnieniową

tej kapy,a to już 3-cia,bo poprzednie 2  przeciekały z powodu porowatości materiału,..więcej już nie mamy ,a te odlewa Elbląg-Zamech. Odbywa się próba i... katastrofa,ta też cieknie..zamarłem.

Co teraz robić,..zawiadomić Dyr i Kier.Kadłubów K-2,że wodowania

nie będzie ?! To na dzisiaj biorąc,tak jak bym zawiadomił Franka

Maleszyka,tego który z Załogą Wydziału zbudował STATEK,a ja z tą

moją g..kapą,mam Jemu powiedzieć,że jutro nie może wodować statku?!,bo kapa itd.  Tak być nie może i nie po to tu jestem,a byłem

wtedy Z-cą Kier. Wydz.S-5  d/s Technicznych.Franek,a Ty kim byłeś

w tym czasie,bo jeszcze się tak nie poznaliśmy? Potem się zmieniło!

Rejestr z którym dobrze się znałem,mówi Kazimierz to masz problem,

ja będę czekał na twój telefon w domu...dzwoń o każdej godzinie ,a

nawet w nocy,tak powiedział.

Wpadam po dłuższej chwili na pomysł...zrobię "cylinder"jak kapę,taki

jak to Anglicy zakładają na głowę. Już wiem co chcę zrobić,mam ideę.

Zatrzymuję montera na S-4 z Przedmontażu (mistrza Czaplickiego)
od prób,dalej Tokarza na karuzelówce,też Wiertacza na wiertarce i

biegnę na S-3 Kotlarnię .. i tu się zaczyna!! Pytam Ludzi-kotlarzy,ale

najpierw się przedstawiam i mówię w czym problem i co chcę osiągnąć oraz mówię że trza będzie zostać po godzinach. Starszy

Kotlarz,widać że rzemiecha tak się przedstawił,..młody człowieku-

pomogę ci ,bo dobrze ci z oczu patrzy,..a ja to tu od przed wojny jako

chłopak robię,przez wojnę za Niemca też robiłem i teraz tyż robia.

To ja bym chciał,żeby zrobić taki cylinder jak to Anglicy noszą,tyle że

z blachy,a tą trzeba zwinąć,zamknąć deklem i dospawać kołnierz,tylko

większy,coby dał się obrobić i powiercić. Dycht odpowiedział i zabrał się do roboty. I co powiecie?!! O 22-ej dzwonię do Rejestru i mówię przyjeżdżaj kapa-cylinder gotowa ..montujemy!! Godz.1-sza w nocy

kapa napełniona łojem zamontowana i odebrana przez Rejestr,można

wodować. Cylinder na kapę z mosiądzu,tą właściwą wymienimy na doku!! Uzup.,rys na cylinder ostał się,a "kapa" jeszcze nie raz przydała się i na jej wzór, jak trza było robiono i inne.

Teraz to,co tym razem chcę zrobić (osiągnąć),..już mówię.

Szukam Ludzi z Nazwiska i Imienia z nr .ewidenc.,którzy żyli,byli i

Odbudowywali tą Stocznię Gdańską,a potem budowali wspaniałe

Statki i Silniki. To mają być tacy Ludzie jak Ten Kotlarz,którego

spotkałem "na swej drodze",taki jak Walek Baraniak nr ewid.878 i

Mietek Kapica 1216,których wymieniłem w swoich Wspomnieniach.

To takim Ludziom należy się pierwszeństwo i pamięć po wsze

czasy,a dokonać tego możemy już tylko żyjący My Stoczniowcy!!

Koledzy,spróbujmy odszukać tych co nas poprzedzili,a nawet dali

nam szansę że Ich poznaliśmy w robocie,..dzisiaj to już pamięć !








A r c h i w u m


28 lipiec 2020


Komunikat 

w sprawie terminu wydania tomu Pamiętników pracowników Stoczni Gdańskiej – prac nadesłanych na nasz konkurs ogłoszony przez Stowarzyszenie Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.



       Trwają prace redakcyjne nad książką. To będzie poważna księga – blisko 800 stron tekstu plus zdjęcia stoczni, i ludzi w niej pracujących.
        Informuję, że planowany, w uzgodnieniu z Wydawnictwem Bernardinum, termin na sierpień tego roku nie będzie dotrzymany. Wszystko wskazuje na to, że księga ukaże się na przełomie września/października.
Trochę szkoda ale takie są moce wydawnictwa w trudnym czasie urlopów i koronawirusa.

Pozostaje czekać.
Zbigniew Szczypiński




7 maj 2020


Komunikat 
w sprawie terminu publikacji Pamiętników pracowników Stoczni Gdańskiej – wspomnień dotyczących pracy w Stoczni.



Jak już informowaliśmy, prace wydawnicze trwają w Wydawnictwie Bernardinum w Pelplinie. To wydawnictwo wybraliśmy spośród kilku propozycji jakie mieliśmy do rozpatrzenia w czasie gdy zakończyły się procedury z ogłaszaniem wyników konkursu.

Wybraliśmy Wydawnictwo Bernardinum bo to bardzo profesjonalne, duże wydawnictwo działające od lat na polskim rynku wydawniczym. W tym wydawnictwie wydawaliśmy album fotograficzny Zenona Miroty „Stocznia Gdańska – powstanie – rozwój – upadek.

Pragnę poinformować, że prace związane z przepisaniem rękopisów ( a było ich trochę) i maszynopisu pamiętnika Ignacego Siennickiego kończą się. Zaczynamy wspólne prace nad zredagowaniem ostatecznych wersji tekstów, doborem materiału zdjęciowego jaki znajdzie się w tomie i innych prac redakcyjnych.

Mamy deklaracje Wydawnictwa Bernardinum, że przewidywany termin druku tysiąca egzemplarzy Pamiętników to lipiec, przełom lipca i sierpnia.

Informujemy o tym przypominając, że decyzją zarządu Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej każdy z uczestników konkursu otrzyma pięć egzemplarzy - do własnego użytku i zagospodarowania. Będzie to, wszystko na to wskazuje, w miesiącu sierpniu.

Tak więc do zobaczenia.

Zbigniew Szczypiński.




23 marzec 2020


Komunikat w sprawie konkursu na pamiętniki stoczniowców.


Ogłoszony przez Stowarzyszenie Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej konkurs zakończył się. Trwają pracę związane z wydaniem drukiem 19 nadesłanych prac. Właśnie dlatego, że było ich tylko 19 postanowiliśmy zrezygnować z wyłaniania nagród tak jak to było w warunkach ogłoszonego ponad rok temu konkursu. Wtedy nagrody fundowaliśmy z myślą o 200 -300 pracach.

Zarząd Stowarzyszenia podjął decyzję, że wszyscy uczestnicy są laureatami konkursu i wszyscy otrzymują wyróżnienie w wysokości 1500 złotych.

W dniach 19 i 20 marca w siedzibie Stowarzyszenia, w Gdańsku przy ulicy Grunwaldzkiej 5, spotkaliśmy się z laureatami, gdzie przy zachowaniu wymaganych prawem ostrożności załatwiliśmy wszystkie formalności. Na spotkanie, w dwóch terminach, przybyło 15 spośród 19 uczestników. Zebrane zostały, wymagane przez wydawnictwo zgody na publikacje a z uczestnikami, którzy z różnych względów nie mogli przybyć na spotkanie, sprawy załatwiamy korespondencyjnie.

W najbliższych dniach przekażemy prace złożone w maszynopisie lub rękopisach do wydawnictwa gdzie rozpoczną się prace redakcyjne. Prace przesłane drogą elektroniczną prześlemy na wskazany przez wydawnictwo adres.

Wybranym wydawnictwem, spośród kilku propozycji, jest Wydawnictwo „Bernardinum” z Pelplina.

Przewidywany termin publikacji – maj - czerwiec br.

Każdy uczestnik konkursu otrzyma trzy egzemplarze autorskie, członkowie Stowarzyszenia otrzymają po jednym egzemplarzu, 17 egzemplarzy, zgodnie z prawem wydawniczym rozesłane zostaną do głównych bibliotek w Polsce. Reszta jest do naszej, Stowarzyszenia, dyspozycji – pomyślimy o formie ich dystrybucji.

Pracujemy w szczególnie trudnym czasie, trwa pandemia Covid-19 i najgorsze jeszcze przed nami. Pamiętając o wszystkich uwarunkowaniach - doprowadzimy do publikacji wspomnień o pracy w Stoczni Gdańskiej jej byłych pracowników.

Stoczni Gdańskiej już nie ma, umarła wiele lat temu. Ale my żyjemy ! Jeszcze !

Zbigniew Szczypiński






       Stowarzyszenie Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej ogłasza Konkurs na pamiętniki byłych pracowników Stoczni Gdańskiej.
Konkurs ma charakter otwarty – udział w nim mogą wziąć wszyscy pracownicy Stoczni Gdańskiej, niezależnie na jakim stanowisku i jak długo w niej pracowali.

        Forma „pamiętnika” może być dowolna – mogą to być wspomnienia osobiste, opis pracy w Stoczni przez wszystkie lata zatrudnienia, próby syntezy – czym była dla piszącego praca w stoczni z jej blaskami ale i cieniami, opis jednostkowych zdarzeń ważnych w subiektywnym odczuciu autora. Nie określamy ani minimalnej ani maksymalnej objętości prac.

       Przez wszystkie lata funkcjonowania Stoczni Gdańskiej, poczynając od roku 1947, dacie rozpoczęcia działalności Przedsiębiorstwa Państwowego Stocznia Gdańska a kończąc na 1996 roku, w którym Stocznia Gdańska upadła i decyzją Sądu została wykreślona z rejestru spółek prawa handlowego, przez te ponad 40 lat, zatrudnienie w Stoczni Gdańskiej znalazło 140 tysięcy ludzi. To wielka grupa, żyje nadal duża jej część. Stoczniowcy Stoczni Gdańskiej w swojej znaczącej większości to nie są młodzi ludzie – to do nich kierujemy nasz apel o wzięcie udziału w Konkursie na pamiętniki - kiedy jest to jeszcze możliwe.

      Teraz jest ten czas, teraz można podzielić się swoimi wspomnieniami, przypomnieć swoich kolegów z pracy, swoich kierowników, brygadzistów, mistrzów, kierowników, szefów, dyrektorów, przypomnień i opisać wydarzenia ważne, czasem tragiczne ale czasem i śmieszne czy anegdotyczne. Pamiętnik jest formą elastyczną, zmieści wszystko.

      Skoro ogłaszamy Konkurs na pamiętniki byłych pracowników Stoczni Gdańskiej to czas na podanie nagród jakie są do uzyskania.

Dzięki hojności naszego głównego sponsora, Piotra Soyki, Prezesa Remontowa Holding SA, jak zawsze wrażliwego na wszystko co wiąże się z historią Stoczni Gdańskiej, Stoczni która była matką wszystkich polskich stoczni - mogliśmy ustanowić następujące nagrody dla uczestników Konkursu.

Pierwsza nagroda – 10 tysięcy złotych
Dwie drugie nagrody po 5 tysięcy złotych każda
Trzy trzecie nagrody, każda po trzy tysiące złotych.

Mamy również środki na wydanie drukiem nagrodzonych i wyróżnionych prac (oczywiście za zgodą autorów).

Termin nadsyłania prac na Konkurs – do końca 2019 roku.
Prace w formie rękopisu należy składać na adres Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej - Gdańsk 80-236 Aleja Grunwaldzka 5.

Prace w formie plików prosimy przesyłać na którykolwiek z adresów poczty elektronicznej członków Zarządu Stowarzyszenia zamieszczonych na stronie www.mystocznia.pl

Mijają lata, zacierają się materialne ślady po naszej stoczni. Na terenach postoczniowych rozwija się Nowe Miasto, tworzą się nowe formy ludzkiej aktywności.

Stocznia Gdańska żyje w naszej pamięci, pamięć ludzka to filtr, w którym oddzielają się rzeczy ważne od mniej ważnych – wszystkie składają się na obraz czym była dla nas, stoczniowców, Stocznia Gdańska, czym była ona dla miasta i regionu, czym była dla Polski.

Nasz Konkurs ogłaszamy w nadziei, że otrzymamy bogaty materiał konieczny dla przeprowadzenia wielu różnych opracowań i analiz.



Zbigniew Szczypiński

Prezes Zarządu Stowarzyszenia Strażników

Popularne posty z tego bloga

Socjologia i psychologia pracy

Nowy sezon, 2024/2025, czas zacząć

Pamięć o Stoczni Gdańskiej